Dariusz Ostafiński, Interia: Mieliśmy akcję "wszystkie ręce na pokład", każdy klub zachęcał do głosowania na Bartosza Zmarzlika. Może to, co za pierwszym razem było dobre, teraz wydało się ludziom zbyt nachalne? Jacek Gumowski, specjalista od PR: Zacznę od tego, że piąte miejsce jest sukcesem, a rozczarowanie środowiska żużlowego bierze się, stąd, że widzieliśmy Bartosza Zmarzlika w top3. Jednak ja się cieszę z tego, że mamy przedstawiciela dyscypliny w dziesiątce. A odpowiadając na pytanie, to nie uważam, żeby skoordynowana przez PGE Ekstraligę akcja zaszkodziła Zmarzlikowi. Jednak na klubowych fanpage’ach można przeczytać negatywne komentarza pod zdjęciami namawiającymi: głosuj na Bartka. - W żużlu kibice są zaangażowani emocjonalnie. To są plemiona, które idą za głosem serca. Tu było bardziej głosowanie na dyscyplinę niż na Zmarzlika. To był w tym roku ten zawodnik, który reprezentował żużel. Ja te zachęty do oddania głosu odbierałem na zasadzie, że głosuję na żużel, nie na Zmarzlika. Według mnie to było dobre. Nie wszystkim się jednak spodobało. - Uważam jednak, że mieliśmy 70, może nawet 80 procent głosów pozytywnych. Dla nich warto było to zrobić w ten sposób. A jak to się stało, że Zmarzlika wyprzedził Kajetan Kajetanowicz. Kibice żużla drapią się po głowie i zastanawiają nad tym, o co chodzi? - Ktoś tam wykonuje dobrą robotę. Chodzi mi o PR, o to, że zawodnik ma dobrego specjalistę, który okazał się jego lokomotywą. On też zarządził podobną mobilizację, jak żużel w tym i ubiegłym roku. Kajetanowicz był przedstawicielem sportów motorowych na czterech kołach i jako ten zebrał wszystkie głosy tychże sportów. Tegoroczny plebiscyt zapamiętamy jednak z uwagi na wygraną Lewandowskiego. To zbudowało prestiż, bo odniósł on sukces w sporcie globalnym, ogólnoświatowym. Został najlepszym piłkarzem w dyscyplinie, którą uprawiają miliony.