Moje Bermudy Stal Gorzów do ostatnich godzin przed meczem walczyła o kibica. Wyglądało to tak, jakby klub miał problem ze sprzedażą wejściówek pomimo limitu 25 procent. W związku z pandemią koronawirusa obowiązują rządowe obostrzenia, które pozwalają zapełnić stadion w jednej czwartej. Stal sprzedawała bilety na hit do samego końca Na stronę dedykowaną sprzedaży biletów na mecze Stali zaglądaliśmy w niedzielę około 14.00, czyli na pięć godzin przed hitem z Fogo Unią Leszno. Wciąż można było kupić wejściówki. Był naprawdę spory wybór. Wydawało się, że klub ma spory problem, że kibice, wykorzystując piękny, ciepły weekend wyjechali z miasta. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy w trakcie transmisji meczu w nSport+ kamery pokazały trybuny, a na nich tłumy. Tam było zdecydowanie więcej niż 25 procent. Od kilku osób, które były na meczu słyszymy, że trybuny były wypełnione w połowie. Prezes pytany o 25 procent milczy Napisaliśmy maila do klubu i prezesa Marka Grzyba z pytaniem, o co chodziło z tą sprzedażą biletów do ostatnich minut. Zapytaliśmy, czy był kłopot z zapełnieniem trybun w 25 procentach, czy też klub zwyczajnie sprzedał więcej biletów, niż pozwala na to rządowe rozporządzenie. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Z pytaniem o tłumy na Stali zwróciliśmy się do Ekstraligi Żużlowej, ale tam powiedziano nam, że to miasto wydaje zgodę na imprezę masową, że zabezpiecza ją policja i to te organy powinny zweryfikować, czy na stadionie było 25 procent. Policja chce zgłoszenia, a miasto odsyła do inspekcji sanitarnej Na komendzie policji w Gorzowie powiedziano nam, że zajęliby się sprawą, gdyby dostali zgłoszenie. Z kolei rzecznik urzędu miasta Wiesław Ciepiela napisał nam: - Zagadnienia bezpieczeństwa sanitarnego, o które pan pyta leżą w kompetencjach instytucji państwa. Wszyscy organizatorzy imprez mają obowiązek stosowania aktualnych przepisów i urząd miasta o tym obowiązku informuje podczas wydawania zgody na organizację imprezy. W przypadku powzięcia informacji o nieprzestrzeganiu zasad sanitarnych należy powiadomić inspekcję sanitarną - czytamy w sms-ie. Trzeba przyznać, że to dość kuriozalna odpowiedź, bo nie ma lepszego dowodu, jak obrazki z niedzielnego meczu, na których widać dokładnie ile mniej więcej osób było na meczu. Oczywiście Stal nie jest jedynym klubem, który ma problem z 25 procentami. Praktycznie po każdym meczu można odnieść wrażenie, że rządowe przepisy są łamane. Nikt jednak nic z tym nie robi. Mamy do czynienia z fikcją. Kluby widząc, że nikt nie reaguje na przekraczanie norm, idą z każdym meczem coraz dalej. Wyjściem jest podniesienie limitu do 50 procent. Za chwilę, jak nic, dojdzie na którymś obiekcie do sytuacji, że będzie on wypełniony praktycznie do ostatniego miejsca, a klub będzie udawał, że wpuścił 25 procent. I nikt nic z tym nie zrobi. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź