Przed play-off PGE Ekstraliga ogłosiła przetarg na jednego dostawcę opon na najważniejsze mecze sezonu. Wygrał dystrybutor z Danii, który pojawił się na pierwszej rundzie play-off i sam rozdawał zawodnikom ogumienie z busa. Cegielski postawił konkretne zarzuty Krzysztof Cegielski zwrócił wtedy w programie nSport+ uwagę na to, że przecież ktoś mógł mu przekazać na stacji benzynowej opony dla konkretnego zawodnika, że takie rozdawanie opon przez dystrybutora w ogóle nie wyklucza oszustw i manipulacji. Przypomnijmy, że w tym sezonie mieliśmy skandal z jazdą na zbyt miękkich oponach. Korzystający z nich zawodnicy mieli przewagę nad rywalami, bo im miększa opona, tym większa prędkość na trasie. Cegielski mówił też tydzień temu o wykluczeniu z przetargu dwóch polskich sprzedawców, dodając, że teraz zasilają oni dystrybutora z Danii. Przytoczył swoją rozmowę z jednym z polskich sprzedawców, który nie chciał mu sprzedać opon dla Janusza Kołodzieja, bo jak twierdził, musi wspomóc Duńczyka. PGE Ekstraliga prostowała, ale zmieniła procedurę PGE Ekstraliga napisała sprostowanie, wykluczyła teorię o oszustwie, po czym zmieniła system dystrybucji opon przed meczami. W trakcie niedzielnych spotkań wyglądało to tak, że ogumienie wydawał komisarz techniczny. Ta nowa procedura już nie budzi większych zastrzeżeń. Dystrybutor traci bowiem całkowity wpływ na to, jakie opony do kogo trafią. Może oczywiście powiedzieć komisarzowi, że to jest ogumienie dla gospodarzy, a to dla gości, ale ta sugestia wcale nie musi być wzięta pod uwagę.