To, że na liście ludzi mocno związanych z żużlem są majętni biznesmeni dziwić nie powinno nikogo. Jeszcze nie tak dawno właścicielem klubu z Torunia był Roman Karkosik - miliarder i jeden z najbogatszych ludzi w Polsce. On akurat jakiś czas temu z żużlem dał sobie spokój, ale pojawili się następcy. I ci - nierzadko pomimo dużej krytyki - ciągle inwestują własną kasę w żużel niecierpliwie czekając na sukces sportowy. Mają go dość, a to on uratował gdański żużel przed upadkiem Tadeusz Zdunek to człowiek, który w ostatnim czasie stał się bardzo kontrowersyjny w środowisku żużlowym. Z jednej strony kibice pamiętają mu uratowanie przed laty gdańskiego żużla przed upadkiem i bankructwem, a z drugiej strony w ostatnim czasie na jaw zaczynają wychodzić problemy finansowe klubu - już pod rządami tego biznesmena. Trudno powiedzieć o skali problemu, bo sam prezes zapewnia, że żadnych zaległości finansowych nie ma, a klub jest stabilny finansowo. Zresztą po małych perturbacjach udało się zbudować całkiem ciekawy skład na sezon 2023, który może sporo namieszać. W środę otrzymaliśmy jednak informacje, że klub nie otrzymał licencji na starty w przyszłorocznych rozgrywkach. W tym wypadku chodzi o rozliczenie faktur wystawionych przez Wiktora Trofimowa, z którymi pojawił się jakiś kłopot. Pewnie można założyć, że ostatecznie problem zostanie rozwiązany, ale jednak ostatnie tygodnie są mocno nerwowe dla gdańskiego środowiska. Poza wszystkim sam prezes Zdunek deklaruje, że po przyszłorocznym sezonie chętnie odda klub w nowe ręce. Chętnych na raize brak. Inna sprawa, że niektórzy mogą narzekać na Zdunka, jednak człowieka z takim portfelem wcale nie będzie prosto znaleźć. Prezes Tadeusz jest właścicielem Grupy Zdunek, która jest jednym z największych dealerów samochodowych w Polsce. Gdański żużel wspiera od lat - ostatnio jako właściciel i główny sponsor. O promocje jego marki dbają miedzy innymi selekcjoner reprezentacji Polski w piłce nożnej Czesław Michniewicz czy piłkarz Jacek Góralski. Pompuje w klub wielką kasę, ale sukcesów ciągle brak Przemysław Termiński jest właścicielem firmy brokerskiej FST. Toruński klub przejął z rak miliardera Romana Karkowiska, który w 2014 roku powiedział "dość" i sprzedał klub. Działacz od początku swoich rządów słynął z kontrowersyjnych decyzji. Zaczął od zakończenia współpracy z samym Tomaszem Gollobem. W 2015 roku oddał władzę w klubie w ręce swojej żony Ilony, a sam uzyskał mandat senatora RP. Nie oznaczało to, że charyzmatyczny działącz usunął się w cień. Wręcz przeciwnie - w mediach ochoczo recenzował występy swojej drużyny, a poza wszystkim mówiło się, że i tak ma wpływ na najważniejsze decyzje w klubie. Po drodze mimo sporych inwestycji w klub zyskał duże grono przeciwników. Był to efekt jego kontrowersyjnej postawy i słabych wyników sportowych drużyny, które w 2019 roku zakończyły się spadkiem do eWinner 1. Ligi. Termiński nie zraził się jednak do żużla i szybko wprowadził Apator ponownie do PGE Ekstraligi. Za rok jego drużyna ma powalczyć o medal. Co będzie dalej? Oto jest pytanie. Sam zainteresowany deklaruje, że chętnie sprzedałby klub pod warunkiem, że znajdzie się chętny kandydat, który zapewni dalszy byt miejscowemu klubowi. Tak kwiecistego języka w żużlu nie ma nikt Witold Skrzydlewski to człowiek, bez którego żużla w Łodzi już dawno by nie było. Od lat w zasadzie na własnych barkach dźwiga odpowiedzialność utrzymania tego sportu w Łodzi. Do tego wszystko jest wyjątkowo zdeterminowany. Między innymi dzięki jego staraniom udało się wybudować nowoczesny stadion, który dziś spełnia najwyższe standardy PGE Ekstraligi. Tyle tylko, że jego klub startuje na poziomie eWinner 1. Ligi i na razie jest daleko do wywalczenia awansu. Sam Skrzydlewski przyznaje, że potrzebuje większego wsparcia lokalnego biznesu, samorządu, władz miasta, czy kibiców. Głównym sponsorem Orła Łódź jest firma H. Skrzydlewska, która tworzy sieć kwiaciarni rozpoznawalną na terenie całej Polski. Skrzydlewskiemu marzy się PGE Ekstraliga, ale czy uda mu się do niej awansować pokaże czas. Na razie jest tak, że działacz słynący z kwiecistego języka nierzadko straszy zakończeniem swojej działalności w żużlu, jednak miłość do tej dyscypliny ciągle bierze gore. Ostatnio zatrudnił nawet legendarnego trenera Marka Cieślaka, a to znak, że wciąż ma wielkie aspiracje.