Śmierć ojca wpłynęła na jego życie Rob Woffinden, ojciec zawodnika, to człowiek, który bez wątpienia miał największy wpływ na karierę Tai'a. To w końcu były zawodnik, który zaszczepił syna pasją do żużla. Kiedy młody Tai zaczął jeździć na żużlu, jego ojciec nie odstępował go na krok. To on przecierał mu wszystkie szlaki i był drogowskazem.W żużlu różnie wyglądają relacje na linii ojciec - syn. W przypadku Woffindenów można było mówić o symbiozie. Tai miał bardzo obiecujące wejście do polskiej ligi. W 2008 roku wypatrzył go Marian Maślanka, ówczesny prezes Włókniarza Częstochowa. Brytyjczyk szybko awansował do Grand Prix, bo pojawił się tam w wieku 20 lat. Był to rok 2010. Pech jednak chciał, że życiowa szansa, która otwierała się przed zawodnikiem została zaprzepaszczona przez rodzinną tragedię. W styczniu tego roku zmarł bowiem Rob Woffiden. Śmierć ojca mocno dotknęła Tai'a. Minęło sporo czasu zanim się otrząsnął i wrócił na dobrą ścieżkę swojej kariery.Przygarnięty przez Betard SpartęWspomniany debiut w Grand Prix zakończył się dla Woffindena fatalnie. 14 miejsce i zaledwie 49 punktów. Z elity wypadł z hukiem. W polskiej lidze wcale lepiej nie było. W 2011 roku jeździł dla Startu Gniezno, ale to nie był dla niego udany okres. Wszystko zmieniło się w 2012 roku. Przed sezonem pomocną dłoń wyciągnęła do Brytyjczyka Betard Sparta. Wrocławianie nie dysponowali wówczas dużym budżetem i musieli sięgać po zawodników niechcianych.I tak między innym odkurzyli Woffindena. Niektórzy pukali się w głowę i mówili - "to się nie uda". Jednak rzeczywistość zaskoczyła chyba wszystkich. Tai zaliczył olbrzymią metamorfozę. Stał się liderem drużyny i walnie przyczynił się do obrony PGE Ekstraligi dla Sparty. Do tego wszystkiego awansował z powrotem do cyklu Grand Prix. Tak właśnie ruszyła mistrzowska machina.Mistrzowska, bo powrót do cyklu był spektakularny. Brytyjczyk w 2013 roku zdobył złoty medal. Później powtórzył swój sukces w 2015 i 2018 roku. Od siedmiu lat co roku należy do grona największych faworytów do tytułu. Zresztą w ostatnim sezonie do ostatniej rundy bił się z Bartoszem Zmarzlikiem o światowy championat. Sukcesy na arenie międzynarodowej swoją drogą. Nie sposób wspomnieć, że "małżeństwo" ze Spartą trwa do dnia dzisiejszego.Obie strony świetnie się rozumieją. Woffinden do dziś pamięta, że w trudnej dla siebie chwili to wrocławianie wyciągnęli w jego kierunku pomocną dłoń. Niektórzy mówią, że Krystyna Kloc jest dla niego niczym matka. To pewnie słowa przesadzone, ale nie ma wątpliwości, że łączy ich wyjątkowa relacja. Podobnie jak w przypadku Andrzeja Rusko. Dzięki temu Sparta ma lidera i ikonę klubu. Na razie nie zanosi się też, aby Brytyjczyk miał szukać szczęścia w innym klubie. Jest wierny Sparcie.Miłośnik tatuaży i oddany rodzinieTai i jego żona Faye mają już dwójkę dzieci. Woffinden to bardzo rodzinna osoba. W czas przedpandemicznych normą było, że jego partnerka życiowa pojawiała się z nim w parku maszyn podczas meczów ligowych. Zresztą zawodnik mocno przeżył fakt, że kilka dobrych tygodni musiał spędzić bez swoich bliskich tuż przed startem zeszłorocznego sezonu ligowego. Oczywiście mógł przyjechać do Polski ze swoją rodziną, jednak wolał nie narażać ich zdrowia w niepewnych czasach koronawirusa.A jako ciekawostkę dodajmy, że zarówno Tai jak i jego żona Faye, to wielcy miłośnicy tatuaży. Trzykrotny mistrz świata wytatuowany jest od stóp do głów. On sam śmieje się, że na jego ciele brakuje już miejsca na nowe dzieło. Ale tatuaże to nie jest w jego przypadku żaden kaprys. Zawodnik deklaruje, że każdy z nich ma dla niego duże znaczenie. Coś na zasadzie symboliki. ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!