Szkolenie w wielu ośrodkach kuleje, ale w Lesznie szkółka jest prowadzona w sposób wzorowy. Fogo Unia w poprzednich sezonach nie miała sobie równych w PGE Ekstralidze, ponieważ trener Piotr Baron mógł liczyć na doskonałą postawę młodzieżowców. Zdolnych wychowanków w tym klubie nie brakowało, czasami wręcz wydawało się że jest ich aż nadto. Byli bracia Pawliccy, później pojawił się Bartosz Smektała, następnie na dokładkę jeszcze Dominik Kubera. Inni wychowankowie Unii musieli szukać szczęścia poza Lesznem. Szymon Szlauderbach został, ale otrzymał prawdziwą szansę dopiero w ostatnim roku startów w gronie juniorów. Młody żużlowiec nie dał plamy - potrafił zaskoczyć, kilka razy pokonał zawodników ze światowej czołówki. Wychowanek Unii Leszno w rozgrywkach 2020 wystąpił łącznie w 55 wyścigach. Zgromadził na swoim koncie 47 punktów oraz 8 bonusów, co dało mu średnią biegową 1,000. Szczerze? Szału z pewnością nie zrobił, jednak od czasu do czasu wspierał Dominika Kuberę i cały zespół, dzięki czemu "Byki" czwarty raz z rzędu zwyciężyły w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Szlauderbach dołożył swoją cegiełkę, więc ma prawo z dumą spoglądać na złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Tylko szkoda, że w sezonie 2021 będzie już seniorem. Okazji do jazdy w elicie raczej się nie doczeka. Dariusz Ostafiński w lipcowym Magazynie Bez Hamulców zapytał Szlauderbacha, jak widzi swoją przyszłość po zakończeniu wieku juniora. - Wiadomo, że w formacji seniorskiej mamy bardzo mocnych zawodników, lecz na tę chwilę nie myślę o takich sprawach. Najważniejszy jest dla mnie ten sezon, bo dostałem możliwość startów w PGE Ekstralidze. Chcę wykorzystać szansę najlepiej, jak tylko się da. Jeżeli nie będzie dla mnie miejsca na następny rok, to będzie trzeba myśleć dalej, pracować, szukać innego klubu. Zobaczymy, co będzie - odparł zawodnik. Jak powiedział, tak zrobił. A mianowicie skupił się na sezonie 2021, pokazał plecy m.in. Szymonowi Woźniakowi (w Lesznie), Maciejowi Janowskiemu (we Wrocławiu), Przemysławowi Pawlickiemu (w Lesznie), Kennethowi Bjerre (w Lesznie) oraz Piotrowi Protasiewiczowi (w Zielonej Górze). Trzeba przyznać, że to całkiem zacne grono. Janowski należy do czołowych żużlowców na świecie, pozostali osiągali duże sukcesy i wciąż potrafią solidnie punktować w najlepszej lidze świata. Szlauderbach zostawił po sobie ślad, dlatego w listopadowym okienku transferowym nie musiał do samego końca czekać na propozycje. Choć pojawiły się pewne oferty, to dość wcześnie zadecydował, że zostanie w Fogo Unii jako zawodnik do lat 23 (pod numerami 8/16). Oczywiście, tym bardziej pasuje jeszcze jako U-24, lecz pewniakiem na to miejsce jest Jaimon Lidsey, w którego leszczynianie mocno wierzą. Polak najprawdopodobniej będzie musiał zadowolić się startami na drugoligowych torach, gdzie będzie przywdziewał plastron Metaliki Recycling Kolejarza Rawicz. - Myślę, że w takim układzie startów w nadchodzącym sezonie mi nie zabraknie. Przyznam szczerze, że po zakończeniu rozgrywek nie wiedziałem, co zrobić, ale postanowiliśmy, że zostaję. Wiem, że tutaj mam osoby, które mi pomogą i które będą ze mną. Mam nadzieję, że to dla mnie odpowiednia ścieżka - tłumaczył w rozmowie z Radiem Elka. W październiku skończy 22 lata, to wciąż młody wiek. Zaowocować powinna dalsza współpraca z trenerem Romanem Jankowskim, który był świetnym żużlowcem, a po zakończeniu kariery stał się niezwykle cenionym trenerem. Wychował już niejednego kozaka. Być może Szlauderbach ustabilizuje swoją formę na wysokim poziomie i będzie objawieniem sezonu w 2. Lidze Żużlowej? Nie są to słowa na wyrost, gdyż już w 2018 roku - jako osiemnastolatek - potrafił zdobywać pokaźne zdobycze punktowe na tym poziomie rozgrywkowym. W rawickiej drużynie pojechał w ostatnich latach sporo spotkań, zatem miejscowy tor zna od podszewki. Zespół nie jest najmocniejszy, jednak działa to na jego korzyść - będzie tracił mniej punktów na kolegach z pary. To sprawi, że wykręci średnią biegową co najmniej na solidnym poziomie. Po sezonie 2019 był w Australii, pojechał w kilku turniejach towarzyskich, a także wskazówek udzielał mu sam Leigh Adams. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!