Tauron Speedway Euro Championship poziomem coraz bardziej się zbliża do cyklu Speedway Grand Prix. Zwłaszcza w sezonie 2024, kiedy stałe dzikie karty na walkę o mistrzostwo świata otrzymali nieoczywiści kandydaci. Mamy na myśli przede wszystkim Kaia Huckenbecka czy Andrzeja Lebiediewa, bo Dominik Kubera swoimi występami w poprzednich latach pokazał, że zasługuje na kolejną szansę. Małe kontrowersje wzbudziło jedynie to, że pojedzie w Grand Prix zamiast Macieja Janowskiego.Jeśli dodamy dwie kolejne niespodzianki z Grand Prix Challenge, czyli takich zawodników jak Szymon Woźniak oraz Jan Kvech, to łatwo jest stwierdzić, że stawka przynajmniej na papierze wydaje się być słabsza niż w poprzednich latach. Z kolei cykl SEC rośnie w siłę. Na pewno w tegorocznych zmaganiach pojawią się żużlowcy, którzy będą łączyć rywalizację o mistrzostwo Europy z walką o mistrzostwo świata: Leon Madsen, Mikkel Michelsen i Andrzej Lebiediew. Są też dwaj Polacy: Patryk Dudek i Janusz Kołodziej. SEC. Jacek Frątczak mówi o podniesieniu poziomu sportowego Jacek Frątczak, były menedżer Falubazu Zielona Góra i Apatora Toruń, już cieszy się na myśl o tym turnieju. - Z roku na rok poziom jest wyższy, a szczególnie kluczowe dla podniesienia poziomu sportowego było umożliwienie mistrzowi Europy jazdy w cyklu Grand Prix. To spowodowało, że część klasowych zawodników postanowiła powalczyć i zagwarantować sobie awans w tej sposób, czego dowodem są permanentne sukcesy Mikkela Michelsena, czołowe miejsca Leona Madsena czy świetne występy Janusza Kołodzieja - mówi Frątczak.- Ścieżka do awansu do Grand Prix przez cykl SEC jest tutaj absolutnie kluczowa. Patrząc na to, jakie nazwiska opuściły Grand Prix po sezonie 2023 i zapowiadają próbę powrotu przez SEC, powoduje, że zawody będą bardzo atrakcyjne. Może to być spektakularne wydarzenie. Mam na myśli poziom sportowy i potencjał tych nazwisk. Już sama stawka gwarantuje nam duże emocje. Sito jest gęste, bo awansuje tylko mistrz Europy, czyli jeden zawodnik - dodaje. Chorzowski "kocioł czarownic" znów zapłonie. Nie uwierzysz, kto na to czeka Polskie lokalizacje SEC: Grudziądz i Chorzów Cykl składa się z czterech rund. Walka o mistrzostwo Europy odbędzie się w Debreczynie (8 czerwca), Grudziądzu (20 lipca), Gustrow (24 sierpnia) i na Stadionie Śląskim w Chorzowie (21 września). Naszemu rozmówcy spodobał się pomysł z wyborem akurat tych dwóch polskich lokalizacji.- Po przebudowie toru w Grudziądzu panują różne opinie, jeśli chodzi o atrakcyjność wyścigową. Ja jednak uważam, że daje on możliwości, tylko trzeba być dobrze dopasowanym. Ten tor z jednej strony kocha, a z drugiej nienawidzi. Jakość sportowa jest kluczowa, spodziewam się znakomitego ścigania - ocenia Frątczak.Daniem głównym ma być finał w Chorzowie. - Wszystko tutaj zależy od organizatorów, ale pamiętajmy, że to już nie będzie debiut. Wnioski z poprzednich edycji z całą pewnością zostaną wyciągnięte. Chodzi mi o geometrię i nawierzchnię. Pamiętam, że ostatnie zawody na Stadionie Śląskim dawały już dużo fajnego i atrakcyjnego żużla - podkreśla ekspert.- Biorąc pod uwagę prestiż i budowanie PR-u, zakończenie cyklu sztucznym torem jest ciekawym pomysłem. Po Stadionie Narodowym w Warszawie, Stadion Śląski w naszym kraju jest mocną dwójką. Bardzo się cieszę. Myślę, że będziemy świadkami żużla na najwyższym poziomie sportowym. Jakość nie powinna ustępować nawet Grand Prix 2024 - podsumowuje. "Zleciał rekordowo szybko". Tak podsumował gwiazdora