Swego czasu były już trener Betard Sparty Piotr Baron przyszedł do prezesa Andrzej Rusko z informacją, że świetny zawodnik jest do wzięcia za niewielkie pieniądze. Gdy powiedział, że chodzi o Grega Hancocka, temat błyskawicznie upadł. Amerykanin po finale 2004 trafił na czarną listę Sparty. Kiedyś Hancock nie doleciał na ważny mecz Gdy Sparta wzięła Hancocka przed startem sezonu 2021, był więc szok i niedowierzanie. Prezes Rusko uznał jednak najwyraźniej, że cel uświęca środki. Inna sprawa, że tym razem Hancock został zatrudniony, jako konsultant, więc gdyby nie doleciał na finał, to drużyna nie poniosłaby takich konsekwencji, jak w 2004 roku. Tamto spotkanie długo ciągnęło się z Hancockiem. Żużlowiec poleciał do Stanów, by wziąć udział w mistrzostwach swojego kraju. Miał jednak wrócić na finał z Unią Tarnów. Nie zjawił się, bo nie zdążył na samolot. Nikt wtedy nikogo za rękę nie złapał, ale wrocławscy działacze chętnie dzielili się swoją teorią na temat absencji. Miała ona nawet zostać potwierdzona przez jednego z tarnowskich sponsorów. Po tamtym sezonie Sparta nie przedłużyła z Hancockiem kontraktu i nie rozmawiała z nim o powrocie aż do 2021 roku. Dzięki Hancockowi Sparta pokazuje bardziej uśmiechniętą twarz Warto jednak było się przełamać. Raz, że na współpracy z Hancockiem korzysta Maciej Janowski. Lider Sparty ma zamontowane w swoim motocyklu felgi 4-krotnego mistrza świata. Dwa, że Hancock poświęca wiele czasu i uwagi juniorom. Sparta nie ma u siebie jakichś nadzwyczajnych talentów, więc szału w tej formacji nie robi, ale może to, że klub ma kogoś takiego, jak Greg zacznie przyciągać młodzież do szkółki. No i w tym miejscu można dopisać, że dzięki Hancockowi klub ma lepszy pijar. Niektórzy mówią, że o to przede wszystkim prezesowi Rusko chodziło. Ściągnąć Hancocka, żeby zrobić lepszą otoczkę wokół klubu, pokazać taką bardziej uśmiechniętą twarz. Sparta niedawno przedłużyła kontrakt z Hancockiem. W sezonie 2022 będzie on prowadził zespół wspólnie z trenerem Dariuszem Śledziem. W finale PGE EKstraligi z Motorem, to on zrobił różnicę I może to wszystko ma jakiś sens. W końcu, gdyby wsłuchać się w to, co mówił Gleb Czugunow, zawodnik Sparty, trzeba by napisać, że w pierwszym finale, to właśnie Hancock zrobił różnicę. - Przez dwa tygodnie uczył nas techniki startu - przyznał Czugunow dziękując Gregowi. Kto wie, być może Hancock byłby w przyszłości dobrym kandydatem na samodzielnego trenera? Musiałby jednak poświęcić temu zajęciu zdecydowanie więcej czasu. Bo na razie jest tak, że on we Wrocławiu pojawi się i znika. Przyjeżdża, kiedy jest potrzebny. Potrafi jednak na wiele tygodni zaszyć się w domu w Stanach. Poza pracą w Sparcie miał też jeździć z Janowskim na Grand Prix, ale jakoś nie widać go w boksie Macieja. Kibice przestaną Hancockowi wypominać dziwne absencje Jeśli jednak Sparta zgarnie złoto, a wiele na to wskazuje, prezes Rusko będzie mógł powiedzieć, że miał z Hancockiem nosa. Będzie mógł znów opowiedzieć, że Hancock w jego klubie pełni taką rolę, jaką swego czasu pełnił legendarny Niki Lauda w zespołach Formuły 1. Może też Hancock odkupi część win u kibiców, którzy po ogłoszeniu jego przyjścia do Sparty ironizowali, że będzie uczył zawodników, jak dojechać o czasie na mecz. Po ogłoszeniu oficjalnej informacji o zatrudnieniu Hancocka przez internet przeszła burza. Fani wspominali, że Sparta przez Grega straciła kilka tytułów. Pisano, że chodzi nie tylko o 2004 roku, ale i też o 1999 roku, kiedy Hancocka zabrakło z powodu kontuzji w ważnym meczu z Polonią Piła.