Jutrzejsze Grand Prix w Togliatti (o godz. 17:00 polskiego czasu), to szczególne wydarzenie dla rosyjskiego żużla. Jeszcze nigdy w historii taki turniej nie odbył się w Rosji, chociaż przymierzano się do tego już od paru lat. Zawody te zdaniem wielu ekspertów będą też kluczem do indywidualnego mistrzostwa świata. Listy nie pomogły Liczący się w walce o medale reprezentanci gospodarzy: Artiom Łaguta i Emil Sajfutdinow nie ukrywają, że do jutrzejszej imprezy podejdą z ogromną determinacją. Obaj są trzykrotnymi drużynowymi mistrzami świata w formule Speedway of Nations, ale te sukcesy przeszły w ich ojczyźnie bez echa. Nie pomogły nawet listy pisane przez Sajfutdinowa do prezydenta Rosji, Władimira Putina. Dlatego ostatnią szansą by państwo i potężne lokalne koncerny sypnęły groszem na żużel, jest właśnie Grand Prix. Zmarzlik tam już błyszczał Znajomość toru w Togliatti z pewnością będzie atutem gospodarzy, ale Zmarzlik dwa lata temu pokazał, że potrafi tam jeździć fenomenalnie. Podczas finału Speedway of Nations w pierwszym dniu zdobył 17 punktów na 18 możliwych, a drugiego w rundzie zasadniczej był perfekcyjny (18 punktów). Na jego tle Łaguta wyglądał wtedy znacznie słabiej (4 i 8 punktów w fazie zasadniczej), ale razem z Emilem Sajfutdinowem znaleźli na Polaka sposób w najważniejszym momencie... w biegu finałowym, ogrywając go podwójnie. Medal mu ucieka Znacznie gorsze wspomnienia ma Maciej Janowski, który tegoroczne starty w Grand Prix rozpoczął genialnie, a teraz powoli ucieka mu medal (ma już 13 punktów straty do trzeciego w klasyfikacji generalnej Fredrika Lindgrena). W Speedway of Nations wrocławianin na torze w Togliatti nie wywalczył ani jednego punktu. W pierwszym dniu zawodów zaliczył taśmę i dwa zera, a dodatkowo poturbował się w swym ostatnim występie i w drugim dniu imprezy trener Marek Cieślak zastąpił go Patrykiem Dudkiem. Teraz marząc o podium cyklu Janowski musi spróbować wjechać do finału. Kołodziej trzyma kciuki Polacy, a na pewno Janusz Kołodziej, w sobotę z uwagą będą też pewnie śledzili postawę Maxa Fricke. Były indywidualny mistrz świata juniorów ostatnio w Grand Prix Challenge wywalczył sobie kwalifikację do przyszłorocznej edycji, ale ma szansę znaleźć się w pierwszej szóste tegorocznych mistrzostwa i utrzymać się w cyklu. Tym samym zwolniłby miejsce dla kolejnego żużlowca z Grand Prix Challenge, którym był właśnie Kołodziej. Australijczyk zajmuje obecnie 9. miejsce w klasyfikacji ze stratą 14 punktów do swego byłego kolegi z Betard Sparty Wrocław - Taia Woffindena. Jeśli nie powiększy straty w Togliatti, to jego szanse na pierwszą szóstkę wzrosną, bo do końca rozgrywek pozostaną już tylko trzy imprezy. Jedna w Vojens (11 września) i dwie w Toruniu (1-2 października), gdzie Fricke czuje się doskonale (w zeszłym roku wygrał tam jedną z rund). GRAND PRIX ROSJI Sobota (28 sierpnia), godz. 17:00, transmisja Canal+ Premium Lista stałych uczestników: Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Krzysztof Kasprzak (wszyscy Polska), Emil Sajfutdinow, Artiom Łaguta (Rosja), Fredrik Lindgren, Oliver Berntzon (obaj Szwecja), Jason Doyle, Max Fricke (obaj Australia), Leon Madsen, Anders Thomsen (obaj Dania), Tai Woffinden, Robert Lambert (obaj Wielka Brytania), Matej Żagar (Słowenia), Martin Vaculik (Słowacja). Z "dziką kartą" wystąpi Wadim Tarasienko (Rosja), a kontuzjowanego Vaculika zastąpi Ukrainiec Aleksandr Łoktajew. Czołówka klasyfikacji generalnej: 1. Zmarzlik - 121 punktów, 2. Łaguta - 118, 3. Lindgren - 96, 4. Sajfutdinow - 91, 5. Janowski - 83, Woffinden - 73, 7. Madsen - 62, 8. Doyle - 61, 9. Fricke - 59, 10. Lambert - 47. Pozostali Polacy: 13. Kubera - 44, 15. Kasprzak - 16, 17. Czugunow - 8.