Na torze wybudowanym w 1971 roku przez dawną duńską żużlową gwiazdę - Ole Olsena (trzykrotnego indywidualnego mistrza świata) trzeba umieć jeździć. 300-metrowy obiekt, nie wybacza błędów w prowadzeniu motocykli, a w szczególności w ich dopasowaniu. Artiom Łaguta przekonał się o tym boleśnie przed dwoma laty, gdy w zawodach Grand Prix zajął dopiero 13. miejsce i mógł tylko podziwiać maestrię Zmarzlika, który triumfował w pięknym stylu, zbliżając się dzięki temu do swej pierwszej mistrzowskiej korony. Tor, który ma uczucia Teraz po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa cykl Grand Prix wraca na duński obiekt i znów może otworzyć Polakowi drogę do tytułu. Zgodnie z opinią Tomasza Golloba, że "to jest tor, który potrafi kochać lub nienawidzić" nie jest jednak tak, że Zmarzlik ma tylko dobre wspomnienia związane z Vojens, a Łaguta złe. Rosjanin swój pierwszy awans do Grand Prix wywalczył w 2010 roku właśnie na tym kameralnym obiekcie, a Polakowi zdarzyła się tam wpadka w 2015 roku. Wówczas w finale drużynowego Pucharu Świata zdobył ledwie 3 punkty, a biało-czerwoni musieli się tym samym zadowolić jedynie brązowym medalem. W sobotę (początek zawodów o godz. 19:00, transmisja Canal+ Premium) to jednak Zmarzlik, ze względu na swój triumf sprzed dwóch lat, powszechnie wskazywany będzie w roli faworyta. - Historia czasem lubi się powtarzać, ale w roli zdecydowanego faworyta bym Bartka nie ustawiał. Artiom Łaguta przez cały sezon mu dorównuje, coraz wyższą formę ma Tai Woffinden. Do tego na pewno groźni na "swojej ziemi" będą Duńczycy. Wygra ten, kto popełni mniej błędów - ocenił klubowy trener Zmarzlika, Stanisław Chomski. Deszcz sprzymierzeńcem Zmarzlika Zmarzlik zdaniem większość ekspertów jest lepszym technikiem od Rosjanina, więc na wymagającym obiekcie powinien mieć handicap. - Różne opinie się pojawiają w zależności od fachowców. Łaguta w tym sezonie już jednak udowodnił, że na trudnych torach też radzi sobie bardzo dobrze. W Togliatti, gdzie tor był bardzo wymagający, wygrał przecież zawody. Moim zdaniem kluczowe znaczenie będzie miała w sobotę pogoda. Dwa lata temu również deszcz był reżyserem i niektórzy w ustawieniach sprzętu pomylili się mocno. Teraz też życzyłbym sobie by popadało, bo dla Bartka im trudniejszy tor, tym lepiej. Jeśli udałoby mu się wjechać do finału, a Rosjaninowi nie, to może to mieć ogromne znaczenie w walce o złoty medal - przyznał trener Moje Bermudy Stali Gorzów i były szkoleniowiec żużlowej reprezentacji Polski. Janowski straci złudzenia? Jeszcze trudniejsze zadanie czeka drugiego z Polaków walczących o medal w tegorocznym cyklu - Macieja Janowskiego. Wrocławianin uwielbia inny duński tor, na którym w poprzednich latach odbywało się Grand Prix (Horsens). Tam wygrywał jak chciał! Za Vojens nie przepada. Dwa lata temu był tam ledwie 12. Musi jednak się przełamać jeśli marzy jeszcze o wskoczeniu na podium mistrzostw świata. Strata wrocławianina do trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej już jest spora (17 punktów), a jeśli w Danii wzrośnie, to dwoma ostatnimi turniejami w Toruniu nie będzie w stanie jej odrobić. Niekorzystny dla Polaka z pewnością jest fakt, że obiekt w Vojens należy do ulubionych torów jego najgroźniejszych rywali w walce o brąz: Fredrika Lindgrena i Emila Sajfutdinowa. Przed dwoma laty obaj jechali w finale Grand Prix Danii. Czołówka klasyfikacji generalnej po 8. z 11. rund Grand Prix 2021: 1. Bartosz Zmarzlik - 139, 2. Artiom Łaguta - 138, 3. Fredrik Lindgren - 108, 4. Emil Sajfutdinow - 105, 5. Maciej Janowski - 91, 6. Tai Woffinden - 82, 7. Leon Madsen - 72, 8. Max Fricke - 70, 9. Jason Doyle - 68, 10. Anders Thomsen - 60, 11. Robert Lambert - 48, 12. Martin Vaculik - 45, 13. Dominik Kubera - 44, 14. Matej Żagar - 36, 15. Oliver Berntzon - 18, 16. Krzysztof Kasprzak - 18.