Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów, był gościem Radia Eska. To tam opowiadał o komplikacjach związanych z Memoriałem Edwarda Jancarza. Przyznał, że klub czeka na odpowiedź BSI w sprawie organizacji rundy Grand Prix. Jeśli będzie ona pozytywna, to memoriału w ogóle nie będzie. Już rok temu Stal zamieniła memoriał na Grand Prix. Z miasta klub dostał dotację na memoriał i miał zgodę na przerzucenie tych pieniędzy na GP. Poza tym trzeba było ratować kontrakt na 150 tysięcy złotych z koncernem energetycznym Enea. Stal musi odrobić lekcję Teraz sytuacja jest niemalże identyczna. Klub ma pół miliona z miasta na memoriał, na który po przełożeniu kilku spotkań brakuje terminów. Zresztą memoriał finansowo bronił się tylko wówczas, gdy otwierał sezon. Wtedy zawodnicy przyjeżdżali za półdarmo, bo zależało im na poważnym teście przed sezonem. Inauguracja już jednak dawno za nami, więc ten motyw odpada. Stali nie pozostaje nic innego, jak ponownie przenieść środki z dotacji na Grand Prix i liczyć na to, że imprezę uda się sprzedać lepiej niż przed rokiem. Wtedy klub ledwo wyszedł na swoje. Jeśli jednak w Stali odrobili tamtą lekcję, to może teraz coś zarobią. Takie są stawki za Grand Prix BSI chce za turniej 1,4 miliona złotych. To jest stawka dla pełnego stadionu. Jeśli w czasie rozgrywania zawodów nie będzie zgody na komplet, to cena będzie inna. 700 tysięcy złotych dla 50 procent i 350 dla 25 procent. 50 procent jest bardzo prawdopodobne, więc Stal do pół miliona z miasta musi dołożyć coś z własnej kieszeni lub znaleźć sponsora. Początkowo Stal rozmawiała z BSI o terminie czerwcowym, teraz w rachubę ma wchodzić wrzesień. Czerwiec nie ma sensu, bo wtedy finansowa klapa jest pewna. Żadne GP nie wygra konkurencji z piłkarskim Euro 2021. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź