Żaden inny stadion nie gościł najlepszych zawodników świata więcej razy niż ten w Pradze. Po raz pierwszy cykl Grand Prix gościł tam w sezonie 1997 i od tego czasu walka o mistrzostwo świata odbywa się tam co roku. Nie zmieniła tego nawet pandemia COVID-19 - w minionym sezonie odbyły się tam jedyne turnieje tej rangi organizowane poza Polską. Do stolicy naszych południowych sąsiadów za każdym razem przybywa coraz to więcej polskich kibiców. Nie ma w tym nic dziwnego, wszak niektórzy mieszkańcy południa naszego kraju mają tam bliżej niż choćby na toruńską Motoarenę. Mimo to, stadion w Pradze przez lata był dla reprezentantów Polski prawdziwym przekleństwem. Gollob potrzebował formy życia Tomasz Gollob zwyciężał tam dwukrotnie - w sezonie 1999 oraz 2010. Były to dwa najlepsze sezony w karierze bydgoszczanina. W pierwszym zdobyłby złoto IMŚ, gdyby nie kontuzja w finale Złotego Kasku, zaś w drugim po raz pierwszy i jedyny stanął na najwyższym stopniu podium cyklu. Między tymi dwoma wspaniałymi dla niego latami, nie udawało mu się nawet wskoczyć do pierwszej trójki czeskiej rundy. Na torze w Pradze wydawał się zupełnie pogubiony. Słabszą dyspozycję legendy polskiego żużla starali się tam nadrabiać inni nasi reprezentanci - w sezonach 2003 i 2007 drugie miejsce zajmował Jarosław Hampel, w tym drugim turnieju na podium dołączył do niego Norweg z polską licencją Rune Holta. Nikt nie spodziewał się, że to on przełamie klątwę Na początku minionej dekady wciąż trwała klątwa - Hampel i Gollob, a później także Kasprzak, Janowski czy Dudek stawali co prawda na podium, jednak żadnemu z nich nie udawało się zwyciężyć. W latach 2013-15 serię 3 triumfów zanotował tam Tai Woffinden, kolejne dwa sezony należały do Jasona Doyle’a, a później wygrał Frederik Lindgren. Ostatnie dwa lata to już jednak zupełnie inna para butów! Zaczęło się od istnej sensacji - w 2019 na torze w Pradze zwyciężył Janusz Kołodziej. Takiego rozstrzygnięcia nie spodziewał się przed pierwszym biegiem chyba nawet sam wychowanek Unii Tarnów, gdyż cały sezon był dla niego wyjątkowo nieudany. Zarówno w turniejach poprzedzających rywalizację w Czechach, jak i po niej woził w Grand Prix ogony. Jakby tego było mało, trzecie miejsce na podium zajął Patryk Dudek. Zmarzlik liderem wszechczasów? Na kolejne sukcesy Polaka na Markecie nie trzeba było już czekać całej dekady. W obu zorganizowanych tam w 2020 roku rundach zwyciężył Bartosz Zmarzlik, czym praktycznie zapewnił sobie drugi mistrzowski tytuł. Co ciekawe, po ogłoszeniu terminarza mówiono, iż to właśnie ten weekend pogrzebie szanse kapitana Stali Gorzów na obronę złota. Czy i tym razem w Pradze zwycięży Polak? Już w najbliższy weekend znów odbędą się tam dwie rundy Grand Prix, a Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik znajdują się w wyśmienitej dyspozycji. Gdyby w obu zwyciężył gorzowianin, to zostałby on liderem pod względem wygranych w czeskiej rundzie IMŚ. Jak dotąd po 3 triumfy mają na koncie: Pedersen, Woffinden i Crump.