Bartosz Zmarzlik 6. Fenomenalne zawody dwukrotnego mistrza świata. Trzecie z rzędu zresztą. Wygląda na to, że nie warto drażnić Zmarzlika, bo jak ten się zdenerwuje, to nie ma na niego mocnych. W Lublinie kapitalnie wychodził spod taśmy, wielokrotnie miał kilkanaście metrów przewagi już na prostej przeciwległej. Półfinał i finał to deklasacja, nikt nie miał do Polaka podjazdu. Jeśli tak będzie jeździł w dalszych turniejach, nie ma najmniejszych szans, aby ktokolwiek powstrzymał go w walce o trzeci z rzędu tytuł mistrza świata. Kto wie, czy przypadkiem nie żyjemy w czasach najlepszego żużlowca w historii tej dyscypliny. Dominik Kubera 6. On również zasłużył na notę maksymalną. 22-letni Polak pojechał z dziką kartą, a wyglądał jakby w stawce startował od wielu lat. Nie przytrafił mu się żaden słabszy bieg, a najgorszą pozycją, jaką w piątek zaliczył, była... druga. Kubera pokazał, że należy już do światowej czołówki i w niedługiej przyszłości może zagościć w stawce na stałe. Jeździł niezwykle pewnie, nie bał się walki z najlepszymi zawodnikami na świecie. Coś pięknego. Niewykluczone, że w sobotę również zamelduje się w finale. Maciej Janowski 2. Bardzo słaby występ. Po raz pierwszy w tym roku. Można niestety śmiało stwierdzić, że tym razem nawet tak wybitny na dystansie zawodnik jak Janowski nie był w stanie niczego zrobić w obliczu tak katastrofalnych startów. Nie na tym torze. W Lublinie tak się nie da. Janowski niemiłosiernie się męczył, zdobył tylko pięć punktów i stracił już całą przewagę w klasyfikacji generalnej, spadając z fotela lidera. W sobotę musi się poprawić, ale przy takich wyjściach spod taśmy, może być to bardzo trudne. Krzysztof Kasprzak 2+. Plus na zachętę, bo 37-letni żużlowiec po prostu robi co może. Tyle, że więcej już nie może. 3-4 punkty w zawodach to w tej stawce i przy jego obecnej formie chyba absolutne maksimum. Szkoda, że wychowanek Unii Leszno tak łatwo oddaje pozycje na dystansie. To już kolejny turniej, w którym stracił w ten sposób kilka punktów. Trudno powiedzieć z czego to wynika. Być może po prostu ze słabego sezonu i braku należytej pewności siebie u zawodnika. Wiktor Lampart bez oceny. Pojechał tylko raz. To za mało, by wystawić rzetelną notę.