Lambert, gdy tylko zorientował się, że jego sprzęt zdefektował, zasygnalizował swoim pracownikom w parku maszyn, że będzie potrzebny drugi motocykl. W cyklu Grand Prix standardem jest, że zawodnicy mają co najmniej dwóch mechaników i że przed każdym biegiem, jeden z nich oczekuje w parku maszyn, do momentu startu biegu, z pracującym motocyklem. Potwierdził to zresztą na antenie Canal+ Sport Łukasz Benz - dziś reporter stacji, niegdyś mechanik. Dzięki temu, że w Lublinie z parku maszyn na pola startowe jest bardzo blisko, Lambert nie miał większych problemów, by w krótkim czasie podbiec do bramy padoku. Jeden z jego mechaników odebrał zepsuty motocykl, a drugi w tym czasie udał się po rezerwowy sprzęt, choć powinien być on gotowy do jazdy i oczekiwać tuż przy wyjeździe na tor. Poważny błąd mechaników spowodował, że Robert Lambert nie zdążył na start biegu w regulaminowym czasie dwóch minut i został wykluczony z wyścigu. Wyraźnie zdenerwowany zjechał do swojego boksu, zeskoczył z motocykla i ruszył na swojego pracownika. Najpierw najprawdopodobniej go zwyzywał (w transmisji nie było słychać, czy i ewentualnie jakie słowa padły z ust Brytyjczyka), a później mocno go popchnął. Lambert nie zaatakował jako pierwszy Choć błąd pracowników żużlowca eWinner Apatora Toruń był poważny, to nic nie usprawiedliwia stosowania przemocy wobec swoich podwładnych. Lambert nie jest jednak pierwszym zawodnikiem, który dał upust swoim emocjom, atakując mechanika. W 2015 roku podczas Grand Prix w Gorzowie Wielkopolskim oberwał Artur Urbaniak - ówczesny mechanik Mateja Zagara. Słoweniec po wygranej w osiemnastym biegu zawodów, uderzył swojego mechanika w głowę. Na szczęście zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery telewizyjne, a skandaliczne zachowanie Zagara zostało pokazane na antenie. Dzięki temu Słoweńca spotkał nie tylko ostracyzm, ale również pozew od poszkodowanego mechanika. Proces w 2017 roku zakończył się ugodą. Jak informował gorzowski oddział Gazety Wyborczej, Słoweniec zobowiązał się wypłacić Urbaniakowi 10 tysięcy złotych. Śledź relację z Lublina na Interii: