Cztery lata trwała przygoda Patryka Dudka z Grand Prix (2017-2020). W pierwszym roku startów zdobył srebrny medal, w minionych rozgrywkach wypadł z cyklu. Ma raczej marne szanse, by znaleźć się na liście startowej przyszłorocznych eliminacji do GP. Najprędzej trafi tam w 2022 roku. To znaczy, że powtórnie może pojechać w GP dopiero w 2023 roku. Chyba że PZM wpuści go kuchennymi drzwiami do eliminacji w sezonie 2021. - My na pewno nie będzie nikogo o żadną pomoc prosić - mówi nam Sławomir Dudek, ojciec żużlowca. - Kiedyś sami weszliśmy do Grand Prix, teraz sami odpadliśmy, więc sprawa jest jasna. Trzeba teraz zakasać rękawy, ostro zabrać się do pracy i liczyć na to, że uda się szybko wrócić do elity. Jeśli ktoś w PZM będzie chciał nam pomóc, to nie ma sprawy, ale my naciskać nie będziemy. To nie jest w naszym stylu. Jeśli przyjąć wymyślony przez GKSŻ klucz wyłaniania zawodników do eliminacji (nominacje są za miejsca w finałach Złotego Kasku), to za rok pojadą w nich Piotr Protasiewicz, Jakub Jamróg, Paweł Przedpełski i Janusz Kołodziej. Następny w kolejce jest Jarosław Hampel, a dopiero po nim jest Dudek. W razie rezygnacji jednego z wymienionych zawodników podstawowej czwórki PZM może od razu sięgnąć po Dudka. - Są przepisy, które ktoś wymyślił i my je szanujemy. Jeśli będziemy musieli poczekać na Grand Prix przez kilka lat, to przyjmujemy to z pokorą i tyle. Powalczymy w przyszłorocznym finale Złotego Kasku i może uda nam się wywalczyć na torze przepustkę do eliminacji do GP w 2022 roku - kwituje Dudek senior.