Krytykowany jest przede wszystkim (lub wyłącznie) przepis dotyczący nowej formuły kwalifikacji do Grand Prix. Przypomnijmy, że od przyszłego sezonu na próbę wprowadzono przepisy, w ramach których czterech najszybszych zawodników kwalifikacji otrzyma dodatkowe punkty do klasyfikacji Grand Prix. Nową formułę kwalifikacji zobaczymy w Warszawie i Cardiff. Zawodnicy wyjeżdżać będą w 4 grupach po 4 żużlowców, a najszybszy z nich trafi do wyścigu sprinterskiego, w którym to zwycięzca otrzyma 4 punkty, drugie miejsce 3 punkty, trzecie miejsce 2 punkty, a ostatnie miejsce - punkt. - To jest tak zagmatwane. Nie wiem, co chcą tym osiągnąć. Nie wierzę, że na stadion przyjdzie choćby jeden kibic więcej. Równie dobrze można rozgrywać zawody jako jazdę gęsiego bez wyścigu... Rywalizacja na torze musi być w czwórkę na torze, a nie tak żeby osiągnąć czas. Nie wierzę w tę ideę - mówi Jan Krzystyniak odnosząc się w szczególności do pierwszej fazy nowej formuły kwalifikacji. To ma być bat na Bartosza Zmarzlika! Jan Krzystyniak twierdzi, że kombinowanie z przepisami ma być niczym innym, jak szukaniem bata na naszego reprezentanta, Bartosza Zmarzlika. - Szukają bata na Zmarzlika! Pamiętam choćby jak Leon Madsen był oburzony po pierwszym tytule Zmarzlika. Duńczyk twierdził wówczas, że gdyby był inny regulamin, to on byłby mistrzem świata, a nie Bartek Zmarzlik. Organizatorzy wybierają sobie taki regulamin, jaki im pasuje, taki, w którym najlepiej się czują. Zmarzlik potwierdza jednak, że w każdej formule zdobyłby mistrzostwo świata, a najbardziej zagrał im na nosie przed rokiem, kiedy zwyciężył pomimo tego, że w Vojens odprawili go z kwitkiem - zakończył Jan Krzystyniak.