Początek zawodów był dla wychowanka wrocławskiej Sparty trudny. W pierwszych dwóch startach wyglądał mizernie i gdyby nie wykluczenie Jasona Doyle’a w biegu siódmym, Janowski być może mógłby się powoli udawać pod prysznic. Na szczęście tak się nie stało, a zawodnik z biegiem zawodów zdołał odnaleźć się na inaczej niż zwykle przygotowanym torze. - U mnie ten początek był nie do końca taki, jakiego bym sobie życzył. Później po drodze też popełniłem jakieś błędy, ale półfinał i finał uważam za bardzo dobre. Czwarte pole było troszeczkę ciężkie, żeby z niego wyjechać, ale wydaje mi się, że wyszło mi całkiem nieźle - mówił po zawodach. Janowski swój trzeci start wygrał i wydawało się, że problemy z dwóch pierwszych biegów są za nim. Co było zaskakujące, w kolejnym swoim wyścigu żużlowiec przyjechał do mety ostatni. Zapytany przez Łukasza Benza, czy było to cały czas szukanie odpowiednich ustawień odpowiedział. - Nie, to był mój błąd - mówił Janowski. - Chciałem troszeczkę inaczej wystartować. Niepotrzebnie zasugerowałem się tym, jak dzisiaj najlepiej startowali chłopacy. Delikatnie zmieniłem swoją technikę na niekorzyść. Później startowałem już tak jak na początku i te starty były dzisiaj bardzo zadowalające - dodał. Żużlowiec Betard Sparty Wrocław został zagadnięty o sposób przygotowania nawierzchni. Przed zawodami Tomasz Bajerski zachwalał tor, mówiąc, że jeszcze nigdy nie był w ten sposób przygotowany. Można by rzec, że całe szczęście, bo zawody, delikatnie mówiąc, nie porwały. Co na temat nawierzchni uważa Janowski? - Tor był bardzo wymagający. Wyjścia z łuków były bardzo przyczepne, więc trzeba było na to uważać, ale czy było więcej walki? Nie wydaje mi się, widziałem lepsze zawody na Motoarenie. Wiadomo, że też teraz przez pogodę, kiedy otworzy się ten tor, to wszystko troszeczkę inaczej pracuje. Na pewno nie chcieli zrobić gorzej, próbowali zrobić jak najlepsze widowisko, więc mam nadzieję, że jutro tego ścigania będzie trochę więcej - podsumował po zawodach Maciej Janowski.