Jason Doyle przebojem wdarł się do cyklu Speedway Grand Prix, a gdy debiutował jako stały uczestnik Grand Prix, miał 30 lat. Już w trzecim sezonie startów w Grand Prix został indywidualnym mistrzem świata, choć nikt nie ma wątpliwości, że gdyby nie kontuzja podczas Grand Prix Polski w Toruniu w 2016 roku, mistrzem świata zostałby już sezon wcześniej. Doyle był w doskonałej dyspozycji, przewodził stawce cyklu Grand Prix i zaliczył fantastyczną serię sześciu finałów Grand Prix z rzędu, w tym czterech wygranych. Jason Doyle w 2017 roku nie pozostawił rywalom żadnych złudzeń i zdobył mistrzostwo świata, o 18 punktów wyprzedzając Patryka Dudka. Od trzech lat nie potrafi utrzymać się w cyklu Grand Prix Jason Doyle od trzech sezonów nie potrafi utrzymać się samodzielnie w cyklu Grand Prix. Zmagania w GP kończył odpowiednio - w 2021 roku na 9. miejscu, w 2022 roku na 10. miejscu, a w 2023 roku na 8. miejscu i to pomimo faktu, że początek sezonu układał się po myśli Australijczyka, który cztery razy na pierwszych pięć rund zameldował się w finałowym wyścigu Grand Prix. Doyle dwukrotnie otrzymywał stałe dzikie karty na starty w elicie, a w minionym sezonie zwyciężył w rozgrywanym Grand Prix Challenge. Gdyby jednak przepisy utrzymujące sześciu zawodników w cyklu Speedway Grand Prix obowiązywały od momentu zdobycia przez Doyle’a mistrzostwa świata, Australijczyk utrzymałby się w cyklu GP tylko raz, w 2020 roku, kiedy zajął 6. miejsce. To może być sezon ostatniej szansy Niewykluczone, że nadchodzący sezon może być rokiem ostatniej szansy dla Jasona Doyle’a w cyklu Speedway Grand Prix. Jeśli Australijczyk ponownie się nie utrzyma w cyklu, a z challengu wejdzie choćby Max Fricke, to przy potencjalnym utrzymaniu się w cyklu Jacka Holdera organizatorzy mogą nie przyznać Doyle’owi dzikiej karty.