Od 2020 roku główne karty w światowym sporcie rozdaje pandemia koronawirusa. Niewidzialny wróg dotknął także żużel, torpedując między innymi rywalizację w Grand Prix. Ostatecznie organizatorzy zdecydowali się na odwołanie większości rund i zorganizowanie całego cyklu w Polsce i w Czechach. Postawiono na cztery lokalizacje (Wrocław, Gorzów, Praga, Toruń), gdzie w ciągu jednego weekendu zawody odbywały się aż dwukrotnie, co dało łącznie osiem turniejów. Zawodnicy na brak jazdy nie mogli narzekać, bowiem zmagania trwały zaledwie miesiąc z hakiem. Dla kibiców był to niewątpliwie raj na ziemi, ponieważ w krótkim czasie mogli podziwiać żużel na najwyższym światowym poziomie. Zupełnie inaczej postrzegali to jednak sami zawodnicy. - Wszystko działo się za szybko. Nie było nawet czasu na naprawę lub zmianę czegoś w swoich motocyklach. Jeżeli zaczęlibyśmy w kwietniu lub maju, to byłaby na pewno większa swoboda, ponieważ między rundami można byłoby coś ulepszyć lub po prostu kupić nowy silnik. Było jednak jak było i nikt nie miał na to czasu. Do tego doszły jeszcze spotkania ligowe. To był dla nas naprawdę ciężkie - mówi Emil Sajfutdinow w rozmowie ze speedwaygp.com. Brak czasu na reakcję Sympatyczny Rosjanin był jednym z najbardziej poszkodowanych zawodników. To właśnie on niespodziewanie obniżył swoje loty i cykl ukończył dopiero na ósmej pozycji, ledwo co zapewniając sobie sportowe utrzymanie wśród najlepszych żużlowców świata. - Ten kto wygrywał, na pewno był szczęśliwy, ale ktoś kto przegrywał już raczej nie. Dla mnie to żaden problem, żebyśmy ścigali się przez dwa dni z rzędu, ale wówczas ciężko cokolwiek poprawić w sprzęcie. Właściwie można pomyśleć tylko o wymianie zębatki. Jeżeli nie masz innego sprzętu ze sobą, to tak naprawdę cały czas trzeba jechać na tym samym - kończy były medalista mistrzostw świata. Być może w nadchodzącym sezonie ponownie będziemy świadkami powtórki z rozrywki. Wszystko wskazuje na to, że nie odbędzie się większość rund zaplanowana przez organizatorów i światowy żużel kolejny raz będzie musiała ratować Polska. Tym razem organizatorzy muszą to jednak rozłożyć lepiej w czasie. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź