Maciej Janowski: 5+ - To był jego wieczór! Niewiele brakowało, a pierwszą praską rundę Grand Prix 2021 zakończyłby z kompletem punktów! W piątym wyścigu dnia przegrał jednak nierówną rywalizację z czeskim torem. W początkowej fazie zawodów nawierzchnia bardziej przypominała bowiem tę znaną z wyścigów motocrossowych czy wręcz nieutwardzonych dróg dojazdowych na pola kukurydzy niż arenę zmagań najlepszych żużlowców świata. Kiedy stan toru uległ poprawie, na Janowskiego nie było mocnych. Gdyby pokazać jego wyścigi przypadkowym kibicom czarnego sportu, to nikt chyba nie postawiłby choćby grosza, że miały one miejsce w Pradze. W późniejszej fazie zawodów oglądaliśmy na Markecie pierwszorzędne ściganie, a jego królem był właśnie wychowanek Betard Sparty Wrocław. Wyprzedzając Emila Sajfutdinowa w finałowym biegu Janowski dał światu jasny sygnał - jeśli tylko jego głowa będzie dojeżdżać na turnieje wraz z nim, to wysoce prawdopodobne, iż jeszcze w tym sezonie będziemy oklaskiwać czwartego polskiego indywidualnego mistrza świata. Bartosz Zmarzlik: 4 - Do Pragi przyjeżdżał jako zdecydowany faworyt, ale przygodę z pierwszą odsłoną walki na Markecie zakończył już na półfinale. Co więcej, bardzo długo nie był pewien czy w ogóle dane będzie mu znaleźć się w czołowej ósemce klasyfikacji, gdyż pierwszą trójkę zdobył dopiero w czwartej serii startów. Wydawało się, że odnalazł odpowiednią prędkość i może liczyć się do samego końca, jednak w półfinale - mimo usilnych starań - nie był w stanie zagrozić rywalom, ponieważ startował z najgorszego, czwartego pola. Wydaje się jednak, że z perspektywy czasu wspominać będziemy nie nieudany wynik dwukrotnego mistrza świata, a styl, w jakim wygrał szesnasty wyścig dnia. Zmarzlikowi jeszcze na pierwszym okrążeniu odpadł hak, ale pewnie pokonał rywali opierając prawą nogę na tłumiku. - To tak, jakby jechać rowerem bez trzymanki. I do tego skręcać. A to wszystko nie na asfalcie, tylko miękkiej nawierzchni - zachwycali się eksperci w telewizyjnym studiu. Krzysztof Kasprzak: 2- - Polscy kibice mogą być wynikiem trzeciego z biało-czerwonych zawiedzeni, ale raczej nie rozczarowani. Nikt przecież nie spodziewał się po nim równej walki z najlepszymi zawodnikami świata. Co więcej, do momentu zapoznania się z bandą wyglądał naprawdę nie najgorzej! W rozmowie z Łukaszem Benzem narzekał na tor i zapowiadał, że w sobotę powinno być lepiej. Trzymamy kciuki.