Takiego finału Indywidualnych Mistrzostw Polskich dawno nie było. Wszyscy komentują przede wszystkim zachowanie Macieja Janowskiego na podium. Gdyby sędzia Ryszard Bryła zachował się inaczej, to srebrny medalista zakończyłby rundę zasadniczą z sześcioma punktami na koncie (2,2,2,w,w) i nie awansowałby nawet do barażu. Dlaczego sędzia nie reagował? Wszystko przez tak zwane mikroruchy, czyli nic innego jak próby przechytrzenia arbitra poprzez ruszanie się przed zwolnieniem maszyny startowej. Reprezentant Betard Sparty pierwszy raz zrobił to na starcie 16. biegu, za co został słusznie zresztą ukarany ostrzeżeniem. Pech chciał, iż nerwów na wodzy nie utrzymał wówczas Oskar Fajfer, więc żużlowcy kilka minut później po raz kolejny ustawili się na swych polach. W powtórce Janowski znowu się ruszał i wygrał bieg, lecz tym razem sędzia nic z tym nie zrobił. Janowski otrzymał taki sam prezent jak Fredrik Lindgren kilka tygodni temu w Zielonej Górze. Wydawało się, że zawodnik Sparty kolejny raz nie zaryzykuje. Nic bardziej mylnego. Janowski mimo ostrzeżenia na końcie znów ruszał się pod taśmą, a cała sytuacja drugi raz uszła uwadze sędziego, w efekcie czego zamiast literki "w", żużlowiec dopisał na swoje konto kolejną trójkę, meldując się tym samym w barażu. Z niego awansował do finału, gdzie ostatecznie wywalczył srebrny medal. Długa lista pokrzywdzonych W zaistniałej sytuacji pokrzywdzeni mogą czuć się przede wszystkim inni uczestnicy turnieju, którzy przez błędy sędziego stracili szansę na medal IMP. Piotr Pawlicki, Szymon Woźniak, Jarosław Hampel, Paweł Przedpełski czy Oskar Fajfer - wszyscy oni mogli skorzystać na wykluczeniach Janowskiego. Szczególny niedosyt może czuć młodszy z braci Pawlickich, bowiem to on oglądał plecy wrocławianina w gonitwie numer 21. Nie od dziś wiadomo, że 26-latek potrafi zmotywować się na biegi finałowe i kto wie czy przy wsparciu miejscowej publiczności nie namieszałby w gronie czterech najlepszych żużlowców turnieju. Wyniki poszły jednak świat, a końcowa trójka nie ulegnie już zmianie. Kończąc wątek mikroruchów nie sposób nie napisać, że w trakcie finału IMP ruszali się też Hampel (dwukrotnie) i Bartosz Zmarzlik. Sędzia też jednak nie dał im ostrzeżenia. Być może doszedł do wniosku, że to im nic nie dało, nie przełożyło się na lepszy start. Zasadniczo wśród sędziów panuje takie przekonanie, że karanie za mikroruchy nie ma większego sensu.