Według wszelkich informacji transferowych Max Fricke pozostanie w Falubazie. To dość zaskakujący ruch. Wydaje się, że Australijczyk nie miałby problemu z kontynuowaniem kariery w PGE Ekstralidze. Przecież żużlowiec zaliczył niezły sezon. 25-latek pomoże jednak dotychczasowemu pracodawcy w eWinner 1. Lidze. Krok w tył? Brak regularnych starć z czołówką to zawsze niebezpieczeństwo. Nie wszyscy, którzy schodzili ligę niżej, by się odbudować, wracali do optymalnej formy. A Fricke przecież odbudowania nie potrzebuje. - Wydaje się, że sportowo to krok wstecz. Wiele jednak zależy od zawodnika. 1. Liga nie jest łatwa, a rozbrat z Ekstraligą na sezon to chyba nie czas, w którym można sobie zaszkodzić - stwierdziła w rozmowie z naszym portalem Marta Półtorak. Z drugiej strony Australijczyk nadal spotka się z najlepszymi w cyklu Grand Prix. Przypomnijmy, że 25-latek wywalczył promocję na sezon 2022 podczas GP Challenge. Rywalizacja na zapleczu może z kolei pomóc mentalnie. - Częstsze wygrywanie da mu większą pewność siebie i zmotywuje do działania. Zakładam, że po kilku dobrych występach nie pomyśli on, że już nie trzeba pracować - powiedziała Półtorak. Klub pomyślał, czy dokonał drenażu budżetu? Sprawa ma też drugie dno. Zostawiając Australijczyka Falubaz na pewno zyskał sportowo. Ucierpieć mógł natomiast budżet. Zapewne przekonanie uczestnika GP sporo kosztowało. W odwodzie prawdopodobnie pojawiały się tańsze opcje, gwarantujące odpowiednią jakość sportową. - Możliwe, że klub przekonał go czymś ekstra. Falubaz miał jednak o co walczyć. We Fricke'a warto zainwestować, bo zielonogórzanie zaklepują sobie zawodnika na PGE Ekstraligę. Tu liczy się działanie długofalowe. Jeśli nie myśli się z wyprzedzeniem, to później brakuje możliwości na pozyskanie lidera - oceniła rozmówczyni. Rozmowy między stronami nie musiały trwać długo. Przed sezonem 2021 żużlowiec podpisał umowę na dwa lata. - W sprawie pomógł fakt, że Fricke podpisał dłuższy kontrakt. Nadal jednak Australijczyk najpewniej chciał zostać. Gdyby tak nie było, klub pewnie by go puścił, bo z niewolnika nie ma pracownika - powiedziała Półtorak.