Proces licencyjny w żużlu to obok emocji czysto sportowych na torze i listopadowego okna transferowego jedno z ważniejszych wydarzeń sezonu. Zdarza się, że Zespół ds. Licencji dla Klubów odrzuca czyjś wniosek. Dwa lata temu, z powodu długów, wyrzucono z ligi Stal Rzeszów. Teraz raczej nikomu to nie grozi, ale możliwe są mniej lub bardziej poważne uchybienia, które mogą skutkować licencjami warunkowymi. Audytorzy już są w klubach i sprawdzają m.in. finanse. W tym roku czas na regulowanie należności wobec zawodników był wydłużony. Zwykle działacze musieli to zrobić do końca października, tym razem rozliczali się do 15 listopada. PZM wydłużył okres z powodu koronawirusa. Nic się nie zmieniło, gdy idzie o składanie papierów licencyjnych. Już zrobił to mistrz Polski Fogo Unia Leszno, ale pozostali mają czas do 30 listopada. Zespół licencyjny zacznie rozpatrywać wnioski 4 grudnia. W kolejnych dniach powinny się ukazywać informacje dotyczące decyzji. W przypadku licencji warunków kluby będą mogły się odwołać do Prezydium Zarządu Głównego PZM. Cała procedura, włącznie z odwołaniem, powinna się zakończyć przed świętami. Jeśli nie zdarzy się nic nieoczekiwanego, to w 2021 roku w polskich ligach pojadą 23 zespoły, w tym dwa niemieckie (Wolfe Wittstock, MF Trans Landshut Devils) i jeden łotewski (Lokomotiv Daugavplis). Nie należy się spodziewać powrotu do ligi żużlowych ośrodków w Pile, Krakowie i Świętochłowicach.