Jason Doyle trafił do PGE Ekstraligi w 2015 roku i choć zawsze jest liderem swojej drużyny, to nigdy nie udało mu się wygrać ligi. Kilka razy był blisko, ale za każdym razem coś stawało mu na przeszkodzie. Szczęściem Australijczyka jest to, że jesienią udało mu się trafić do Fogo Unii Leszno. Z drużyną niespodziewanie pożegnali się wychowankowie - Bartosz Smektała i Dominik Kubera, przez co zrobiło się wolne miejsce w zespole. Działacze sięgnęli po Doyle'a, który finansowo też pasował do całej układanki. Ten mariaż może obu stronom wyjść na dobre. Unia chciałaby powalczyć o piąte złoto, a były mistrz świata jest zdeterminowany, aby wreszcie osiągnąć sukces w polskiej lidze. W klubie słyszymy zresztą, że wcześniej Unia pomogła zdobyć złoto Emilowi Sajfutdinowowi oraz Nickiemu Pedersenowi, którzy też długo jeździli w naszej lidze, ale bez spektakularnych sukcesów. Teraz następnym w kolejce ma być właśnie Doyle. - Unia wygrywała złoto w ostatnich czterech latach. Mam nadzieję, że z moim udziałem będzie miał miejsce piąty tytuł. Na swoim koncie mam brąz z Falubazem z sezonu 2016, ale nigdy nie byłem w finale PGE Ekstraligi. To dla mnie wyzwanie, bo w lidze szwedzkiej złoto już mam, a w Anglii kilka tytułów - mówi w rozmowie z portalem speedwaygp.com Jason Doyle. - Cieszę się, że trafiłem do Leszna. Słyszałem wiele dobrego na temat tego klubu. Jeździ tam wielu świetnych zawodników. Mamy mocną formację seniorską. Taki Emil Sajfutdinow to absolutny top. Zawodnik, od którego można się wiele nauczyć i czerpać motywację. Poza tym w Lesznie jest też sporo Australijczyków, którzy jeżdżą dla tego klubu, albo mieszkają w okolicy. Czekam, aby do nich dołączyć - dodaje nowy nabytek mistrzów Polski.A my przypomnijmy, że Unia z Doylem w składzie znów jest wymieniana jako główny kandydat to złota w PGE Ekstralidze. Może siła rażenia drużyny nie jest tak mocna jak rok temu, ale ekspercie przewidują, że innym znów ciężko będzie pokonać gwiazdorski zespół prowadzony przez Piotra Barona. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!