Dariusz Ostafiński, Interia: ROW Rybnik wysłał pismo i domaga się unieważnienia kontraktu pańskiego wnuka z Włókniarzem. Klub powołuje się na umowę pomiędzy ROW-em i Rybkami, gdzie jest zapis, że każdy zawodnik Rybek obligatoryjnie trafia do ROW-u. Ferdynand Ludwiczak, dziadek zawodnika, członek zarządu Rybek: Znam tę umowę. Dodam, że byłem przeciwny pewnym zapisom w tej umowie. Wnioskowałem o dodanie takich, które zabezpieczałyby interesy obu klubów. One się nie znalazły, więc nie złożyłem podpisu pod umową. Najważniejsze jest jednak to, że ta umowa jest z marca 2020, a Szymon umowę z Rybkami podpisał w 2018 roku. Prawo chyba nie działa wstecz. To prawda. Jest też jednak w umowie między ROW-em i Rybkami zapis, że te drugie przekażą w okresie od 2018 do 2021 czterech zawodników do ROW-u. - Są też jednak paragrafy, które mówią, że może dojść do transferu do innego klubu, jeśli dojdzie do trójstronnego porozumienia opiekunów, Rybek i klubu starającego się o zawodnika. Tu coś takiego miało miejsce. Słyszałem, że wnuk rozwiązał umowę z Rybkami, czyli, jak może to za chwilę zasugerować ROW, obszedł umowę między klubami o obligatoryjnym przechodzeniu zawodników. On nie musiał niczego robić obligatoryjnie, bo przestał być żużlowcem Rybek. - Nie musieliśmy rozwiązywać kontraktu z Rybkami. Zrobiliśmy coś innego. W umowie, na którą powołuje się ROW, jest zapis, że zawodnicy Rybek przechodzą do ROW-u po ukończeniu wieku mini-żużlowca. Szymon nie ukończył wieku mini-żużlowca, bo dopiero 15 września będzie obchodził 14. urodziny. Nie ma natomiast zapisu zakazującego związanie się z innym klubem przed ukończeniem wieku mini-żużlowca. Próbowaliście w ogóle dogadać się z ROW-em? - Było z tym ciężko, bo prezes wciąż nie miał dla nas czasu. A może poszło o pieniądze. Przedstawiliście w imieniu wnuka żądania, których klub nie chciał spełnić. - Na jedynej rozmowie z prezesem był syn, tata Szymona. Nie przedstawiał żadnych żądań, a jedynie chciał się dowiedzieć, jakie warunki proponuje ROW, jak ma wyglądać dalszej szkolenie. Chcieliśmy to wiedzieć, bo różne słuchy na temat szkolenia w ROW-ie chodzą. Poza tym chcieliśmy umowy do 18. roku życia. Trzecim elementem było to, że nie chcieliśmy inwestować w to własnych pieniędzy. Myślę, że to był gwóźdź do trumny. To wszystko? - Tak. Od połowy listopada do marca czekaliśmy, aż prezes znajdzie czas i razy podjąć rozmowę. Pan prezes potraktował nas jednak z góry, a teraz wysyła te pisma. Jak można żądać od prezydenta miasta, żeby zabrał dotację na szkolenie dzieci i młodzieży. Poza wszystkim Szymon nie jest pierwszym, który przechodzi z Rybek do innego klubu. Zaczęło się rok temu od Piestrzyńskiego. A może doszło do jakieś spięcia między wami i prezesem i stąd ta sprawa wygląda, jak wygląda. - Nie było żadnego spięcia. Chyba że tak potraktujemy styczniowe spotkanie prezesa z rodzicami zawodników Rybek. Na nim prezes przedstawiał plan działania. Zaatakował też Szymona. Nie wprost, ale mówił o takich, co po Częstochowach jeżdżą. Zwróciłem prezesowi uwagę, że może by powiedział otwarcie, o kogo chodzi. Chodziło o was? - Tak, bo Włókniarz umożliwił nam treningi pod koniec ubiegłego roku i skorzystaliśmy. Czy coś w tym złego? Wnuk miał okazję pojeździć na innym torze. Zaliczyliśmy zajęcia w czasie, gdy obiekt w Rybniku nie był dostępny, bo czyszczono odwodnienie liniowe. Chcę jeszcze powiedzieć, że my zawsze stawialiśmy sprawę jasno. Nie robiliśmy żadnych zakulisowych starań. Chcieliśmy jedynie wiedzieć, jak to będzie w Rybniku wyglądało. Trener Antoni Skupień od sierpnia zeszłego roku chodził i mówił, że będzie sprzęt, że prezes obiecał, ale to były tylko słowa. Teraz są pisma i strasznie sądem. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź