Spadek Falubazu zaskoczył wielu. Przede wszystkim sam klub, który chce szybko wrócić do PGE Ekstraligi. Po to skompletowano, jak na warunki eWinner 1. Ligi, gwiazdorski skład. Oficjalnie w drużynie pozostał Piotr Protasiewicz. Dalej w zespole powinni jeździć Mateusz Tonder i Max Fricke. Nowymi nabytkami mają z kolei być Rohan Tungate i Krzysztof Buczkowski. Zapowiada się dominacja Z plotek transferowych nie wynika, by ktoś stworzył konkurencyjny zespół. Możliwe, iż sezon 2022 będzie zatem zbliżony do 2020. Wtedy eWinner Apator Toruń zgniótł konkurencję. - Jest taka możliwość lub groźba dominacji Falubazu. Oczywiście może to popsuć jakaś kontuzja lub inne okoliczności. Słysząc jednak zapowiedzi, wydaje się, że zielonogórzanie awansują - powiedział nam Henryk Grzonka. Kluczem do zbudowania mocnej drużyny okazało się utrzymanie trzonu sprzed roku. Fricke odjechał niezły sezon. Tonder i Protasiewicz potrafili zaskoczyć w Ekstralidze, więc poziom niżej stać ich na duże zdobycze. Buczkowski nadal ma coś do zaoferowania, natomiast Tungate to od dwóch lat czołowa postać zaplecza. - Ci, co spadają, mają w zasadzie ekstraligowy skład. To daje im przewagę nad innymi - stwierdził Grzonka. Problem widoczny gołym okiem Wyraźna wygrana Falubazu w eWinner 1. Lidze pokaże rozwój niebezpiecznego trendu wynikającego z przewagi tegorocznej obsady Ekstraligi nad pozostałymi klubami. Dystans ten dodatkowo się powiększa. - Co dwa lata możemy mieć sezon przejściowy. Ktoś z czołowej ósemki będzie musiał spaść, ale jego przewaga sprawi, że znów awansuje. Jedynie jakieś kłopoty finansowe i organizacyjne zmienią tendencję. Inaczej ligi się zabetonują - stwierdził dziennikarz. - Różnica między PGE Ekstraligą i eWinner 1. Ligą jest coraz bardziej wyraźna. Nie wynika to tylko z różnic finansowych i organizacyjnych. Nawet gdyby pierwszoligowy klub miał kasę, to nikogo nie kupi, bo w puli brakuje dobrych zawodników. Dlatego ten, kto awansuje, nadal będzie w podobnej sytuacji, gdyż nie da rady się wzmocnić - dodał Grzonka. Jest szansa na zmiany? Warto zatem poszukać rozwiązań zmieniających sytuację. Doraźnym rozwiązaniem jest przywrócenie baraży. - Gdyby wróciły, to nawet przy dominacji Falubazu pozostali mieliby o co walczyć. Z drugiej strony w tych składach klub z 1. Ligi nie ma szans na walkę z ekstraligowcem - ocenił komentator.Długofalowym działaniem wydaje się powiększenie ligi. Dzięki temu więcej klubów i zawodników otrzyma szanse na pieniądze i rozwój, a sama liga zyskałaby na atrakcyjności. - Może problem coraz większej różnicy zniwelowałaby zwiększenie Ekstraligi do 10 drużyn. Wtedy kasa zostałaby rozdzielona na więcej drużyn, a poza tym inne zmiany miałyby większy sens. Na pewno mamy potencjał na takie działanie - stwierdził rozmówca.