Pod koniec zeszłego roku Grzegorz Zengota wrócił do profesjonalnego uprawiania żużla, choć niewielu w to wierzyło. Na początku 2019 roku Polak miał paskudny upadek na motocrossie, a przez błędną diagnozę hiszpańskich lekarzy omal nie stracił nogi. Wydawało się, że mała jest jego szansa na powrót do sportu. Stracił cały sezon 2019 i 90% kolejnego. Gdy wrócił, jeździł świetnie. Był jednym z głównych autorów utrzymania Polonii w eWinner 1. Lidze i został w klubie na następny rok. Znowu jednak nie mógł pokazać pełni umiejętności, bo nie pozwolił mu na to los. Dużą część rozgrywek pauzował z powodu kontuzji. Pierwszego urazu doznał podczas meczu w Rybniku na początku czerwca. Zderzył się wówczas z Davidem Bellego. Złamał kilka żeber i doznał odmy płucnej. Francuz z kolei uszkodził obojczyk. Zengota szybko wrócił na tor, ale za wiele nie pojeździł. Przewrócił się podczas domowego starcia z Cellfast Wilkami Krosno i odnowiła mu się kontuzja żeber. Nie wystąpił w najważniejszym meczu sezonu, czyli wyjazdowym spotkaniu z Arged Malesą. Kibice zaczęli się martwić o żużlowca, który dysponuje dużym potencjałem, ale ma niesamowitego pecha do kontuzji. Ktoś rozpuszcza plotki Jako że nadal nie jest znana klubowa przynależność Zengoty na sezon 2022, to zaczęły się w Bydgoszczy pojawiać plotki o jego rzekomym końcu kariery. Decyzja miałaby być podyktowana względami zdrowotnymi i obawą przed kolejnymi urazami. Jak jednak ustaliliśmy w otoczeniu zawodnika, Grzegorz niczego takiego nie bierze pod uwagę. Chce dalej jeździć, tylko póki co nie wiemy jeszcze, w jakim klubie będzie to robił. Sezon 2021 pokazał, że jak tylko zawodnik jest zdrowy, może przywozić dwucyfrowe wyniki. Problem w tym, że bardzo często ma kłopoty z kontuzjami. Przy okazji warto zauważyć, że w Abramczyk Polonii niepewne jest nie tylko pozostanie Zengoty. Klub skończył sezon prawie miesiąc temu, a do tej pory nie potwierdzono żadnej umowy na następny rok. Mówi się, że z klubu odejdzie David Bellego, który ma propozycje nawet z PGE Ekstraligi. Elitę chciał zawojować także Wadim Tarasienko, ale jego absurdalne oczekiwania finansowe zburzyły te plany. Rosjanin raczej zostanie w Bydgoszczy. Podobnie, jak utalentowany Wiktor Przyjemski.