Wadim Tarasienko w Gdańsku uzbierał 9 punktów z dwoma bonusami w sześciu startach. Wynik Rosjanina byłby bardziej okazały, ale przytrafiły mu się dwa dziwne wykluczenia po atakach na Krystiana Pieszczka. - Dobrze, że padło określenie "dziwne wykluczenia". Czy nie rozumiem decyzji sędziego? Podjął decyzję, trudno, teraz już nic nie zmienię. Uważam, że Krystian Pieszczek bardzo dobrze wykorzystał przepisy. Nie pojechałem z premedytacją, żeby go skasować, tylko chciałem go wyprzedzić - mówi w rozmowie z Interią żużlowiec Abramczyk Polonii. Tarasienko prywatnie bardzo dobrze zna się z Pieszczkiem. Ta sytuacja nie będzie miała wpływu na ich znajomość, wszystko już sobie wyjaśnili. - Spokojnie porozmawialiśmy, przybiliśmy "piątkę". Zrobił tak, jak uważał, że należy zrobić. Nie mam pojęcia, czy każdy zachowałby się tak samo. Ja nie lubię się przewracać, walczyłbym do samego końca. Jeżeli inny zawodnik uważa inaczej, to trudno - ocenia 26-latek. Szanse bydgoszczan na zwycięstwo przekreśliła kontuzja Adriana Gały, który kilka dni temu uczestniczył w groźnie wyglądającym wypadku z Piotrem Protasiewiczem. Nasz rozmówca zdaje sobie sprawę, że Abramczyk Polonia w pełnym składzie nawiązałaby walkę do końca spotkania. - Kontuzja Adriana była dla mnie bardzo przykrą informacją. Przyjechaliśmy powalczyć dla niego, uważam że dzielnie powalczyliśmy. Ciężko jechało się bez niego, w pełnym składzie mogliśmy osiągnąć lepszy wynik - komentuje. Drużynę znad Brdy - pomimo porażki - nie opuszczał dobry humor. Zawodnicy są myślami z kontuzjowanym Gałą, jednak cały czas dbają o dobrą atmosferę w parku maszyn. - Atmosfera jest doskonała. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Trzymamy wzajemnie za siebie kciuki i wspólnie pracujemy na korzystny wynik - podsumowuje Tarasienko. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź