Niedzielny hit eWinner 1. Ligi pomiędzy Zdunek Wybrzeżem Gdańsk a ROW-em Rybnik (45:45) do końca trzymał w napięciu. Wiktor Kułakow był liderem z prawdziwego zdarzenia, wywalczył 14 punktów. Rosjanin był zły na siebie, że w piętnastym wyścigu minął metę za Kacprem Gomólskim. Gdyby nie popełnił błędu po starcie, to skuteczny atak Jakuba Jamroga na ostatnich metrach dałby jego ekipie zwycięstwo. Kilku kolegów Kułakowa pojechało poniżej oczekiwań, on jednak miał pretensje tylko do siebie. - W miarę jestem zadowolony ze swojego występu, ale przede mną jeszcze dużo pracy i nauczka na przyszłość. Nie można tak przegrywać, jak ja w piętnastym biegu. Jestem bardzo zły na siebie, bo wygrałem start, a przegrałem bieg. To najbardziej mnie boli. Gdybym przegrał start, to ok. Kacper zachował się jak trzeba, po prostu pociągnął i tyle. Gratulacje dla niego. Jesteśmy dopiero po zimie. Może dlatego zabrakło mi cwaniactwa. Nie pomyślałem na tym pierwszym łuku - skomentował w rozmowie z Interią lider Zdunek Wybrzeża. Tuż przed meczem poinformowano, że ROW Rybnik przystąpi do rywalizacji bez swojego lidera, Duńczyka Michaela Jepsena Jensena. Czy to nie rozluźniło podopiecznych Eryka Jóźwiaka? Wydawało się, że ich wygrana jest formalnością, a znak zapytania można postawić tylko przy rozmiarach zwycięstwa. - Mnie nic nie rozluźniło. Ja byłem skoncentrowany. Zawsze jestem bardzo spięty, często brakuje mi właśnie tego luzu. Nakładam na siebie za dużą presję. Wydaje mi się, że czasem jest to moim problemem - ocenił Kułakow. Gdańszczanie i rybniczanie mają na swoim koncie w tabeli eWinner 1. Ligi po trzy punkty. - Szkoda, że nie wygraliśmy tego meczu. Wymienialiśmy się wskazówkami podczas przerw. Czasem ktoś ma lepszy dzień, a ktoś ma gorszy. Przede wszystkim trzeba pomagać młodym zawodnikom, bo widać u nich potencjał. Mam nadzieję, że będzie to procentowało. Chciałem podziękować kibicom, którzy nas oglądają, a także sponsorom klubu. Przede mną dużo pracy i dużo myślenia. Trzeba jechać dalej - dodał. Remis na własnym owalu z ROW-em Rybnik odbije się tylko na dorobku gdańszczan po rundzie zasadniczej. W fazie play-off walka przecież i tak rozpocznie się od nowa. - Wiem jednak, że zrobiłem duży błąd. Mogłem bardziej pomóc wygrać swojej drużynie. Zwycięstwo cieszyłoby kibiców oraz mnie. To tylko sport, za dużą presję wywieram na siebie. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Teraz nie ma co płakać. Słyszałem głośny doping kibiców zza płotu. Za to trzeba im podziękować. Mam nadzieję, że niedługo bramy zostaną otwarte i będziemy mogli porozmawiać, a także zrobić sobie zdjęcia - podsumował Rosjanin. Zdunek Wybrzeże w najbliższą sobotę zmierzy się na wyjeździe z Aforti Startem Gniezno (godz. 18:30). Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź