Unia Tarnów na razie przegrała wszystkie rozegrane mecze. Utytułowany klub jest obecnie na autostradzie do 2. Ligi Żużlowej. Fatalne wyniki przyniosły zmiany w strukturach. Od drużyny odsunięty został Tomasz Proszowski. Swoją funkcję utrzymał Paweł Baran. Trener pozostaje optymistą, jeśli chodzi o końcowy wynik Unii. - Wierzę w utrzymanie. Jesteśmy jednak uzależnieni od tego, co pokażą rywale. Oczywiście sami musimy stanąć na wysokości zadania. Wiem, ile musimy zdobyć punktów, ale zachowam to dla siebie. Może pod koniec sezonu powiem, na co liczyłem i co z tego udało się zrealizować - w wywiadzie dla polskizuzel.pl powiedział Baran. By się utrzymać, tarnowianie muszą zacząć wygrywać mecze. Według trenera zadanie jest bardzo realne. - U siebie musimy już wygrać wszystko, co zostało nam do końca. Mamy w Tarnowie mecze z Orłem, Polonią i ROW-em i w każdym muszą być po dwa punkty. Bonusy by się jedna też przydały. Orzeł jest w zasięgu, z Polonią może być problem, bo tam przegraliśmy 54:35. Co do ROW-u, to trudno dywagować, bo jeszcze nie jechaliśmy meczu z tym rywalem. Myślę jednak, że jak wskoczymy na tryb wygrywania, to będziemy w stanie nieźle namieszać - stwierdził rozmówca. Problem w tym, że zespół musi korzystać z dobrze już znanych zasobów. Któryś z zawodników musi zatem "odpalić". - Nie mamy za dużego pola manewru. Można by pomieszać numerami, ale wtedy moglibyśmy wzmocnić jedną parę kosztem osłabienia drugiej. Nie mamy trzech liderów i to też jest ograniczenie. Zwłaszcza że jeden z dwóch liderów musi jechać z juniorem, żebyśmy na tych biegach nie tracili zbyt wiele - ocenił Baran. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź