Po tym, co obejrzeliśmy w poniedziałek w Gnieźnie, rezultat końcowy zejdzie na pewno na dalszy plany. To był sztandarowy przykład meczu kuriozum, który nie przejdzie ot tak bez echa. Siedem biegów rozgrywano prawie półtorej godziny! Na torze leżeli: Kevin Fajfer, Lebiediew, Studziński, Musielak, Kildemand, Wojdyło a Czapla, Oskar Fajfer, i Rydlewski nawet po dwa razy. Choć emocji czysto sportowych uświadczyliśmy, tyle co na grzybobraniu arbiter - Jerzy Najwer z Gliwic miał ręce pełne roboty. Ostrzeżenia sypały się w hurtowej liczbie. Na rekord zawodnicy szli w szóstym biegu, który powtarzano trzy razy. Dwukrotnie z powodu nierównego startu i raz Studziński zdemolował partnera zespołu - Oskara Fajfera. O mały włos, a doszłoby do kolejnego restartu tej odsłony, ale Fajfer zdążył pozbierać się z toru. Aby zachować chronologię należy nadmienić, że Wilki przyjechały do Gniezna bez jednego ze swoich liderów - Vaclava Milka. Czech zmaga się z drobnym urazem i sztab szkoleniowy wolał nie ryzykować pogłębienia się kontuzji, zwłaszcza, że w odwodzie czekał schowany do zamrażarki po inauguracyjnym blamażu w Rybniku - Daniel Jeleniewski. Nadarzyła się więc doskonała okazja, aby dać mu drugą szansę. Doświadczony żużlowiec skwapliwie z niej skorzystał i przed następnymi meczami trener Ireneusz Kwieciński ma potężny ból głowy, jak tym kłopotem bogactwa manewrować. Już inauguracyjna seria zwiastowała coś na wzór corridy, a pierwszy raz zapachniało gipsem w biegu młodzieżowym. W szczycie drugiego łuku postawiło Mikołaja Czaplę, który wpadł z ogromnym impetem w Aleksa Rydlewskiego. Na torze wylądował także Bartosz Curzytek. Karambol wyglądał bardzo groźnie, ale na szczęście zawodnicy zeszli do parku maszyn o własnych siłach. Od 12:11 lepiej na gnieźnieńskich dziurach, a może raczej lejach pod bombach czuli się goście. Po przerwie Wilki zaczęły od dwóch gongów i wynik przechylał się na ich korzyść. Po pierwszym łuku można było wpisywać punkty w program. Mijanki liczyliśmy na palcach jednej ręki i wynikały one wyłącznie z błędów przeciwnika. Ale i bez kontaktu z przeciwnikiem żużlowcy często padali jak muchy. Igrzyska i nierówna batalia o utrzymanie się na motocyklu wchodziły na coraz wyższy poziom absurdu. Kibicom obserwującym mecz z perspektywy trybun przydałby się pod ręką różaniec w celu pomodlenia się o to żeby zawodnicy dojeżdżali do mety cało i zdrowo. Inna sprawa, że warto się zastanowić, czy sędzia nie powinien zastopować tej farsy dużo wcześniej. Rydlewski i Oskar Fajfer posypali się jeszcze przed końcem meczu. Byli tak poobijani, że podziękowali za tą kiepską "zabawę". Tobiasz Musielak np. zdobył z bonusami komplet punktów, ale z pierwszej stolicy Polski wyjedzie z podartym na czterech literach kewlarze. Peter Kildemand zmagał się z bólem, a reszta dowie się czy jest w jednym kawałku dopiero, gdy zejdzie z nich adrenalina. Czy o taką rozrywkę i promocję dyscypliny chodzi? Każdy odpowie sobie sam. AFORTI START Gniezno - 38 CELLFAST WILKI Krosno - 50Aforti Start Gniezno: 389. Peter Kildemand 8+1 (1*,3,1,0,1,2)10. Frederik Jakobsen 12 (3,2,0,2,3,2)11. Timo Lahti 9+1 (2,1,2,3,0,1*)12. Mirosław Jabłoński 0 (0,-,-,-)13. Oskar Fajfer 4 (3,1,w,-,-)14. Mikołaj Czapla 1 (w,0,1)15. Marcel Studziński 4 (3,w,1)16. Kevin Fajfer 0 (0,w)Cellfast Wilki Krosno: 501. Tobiasz Musielak 14+1 (3,2*,3,3,3)2. Mateusz Szczepaniak 8+2 (1*,3,2*,2,0)3. Daniel Jeleniewski 6 (0,3,3,0)4. Patryk Wojdyło 10+2 (2,2*,2*,1,3)5. Andrzej Lebiediew 8 (2,w,3,2,1)6. Bartosz Curzytek 2+1 (w,1*,1)7. Aleks Rydlewski 2 (2,w,-)8. Jakub Janik 0 (0) Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź