Podopieczni menadżera Wojciechowskiego polegli w swoich ostatnich trzech meczach - domowym z Cellfast Wilkami Krosno i dwukrotnie na wyjeździe - w Rybniku i w Ostrowie. Wśród kibiców pojawił się niepokój, bo reprezentanci Aforti Startu spadli na przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. W tej sytuacji, porażka z Rybnikiem mogłaby znacząco skomplikować sytuację dzisiejszych gospodarzy w walkę o pierwszą czwórkę. W odmiennych nastrojach przystępowali do tego meczu podopieczni Marka Cieślaka. Swoje ostatnie dwa mecze wygrali - najpierw wyszarpali zwycięstwo w Bydgoszczy, a później pokonali Aforti Start Gniezno 50:40. Od początku sezonu utrzymują pozycję w górnej połowie tabeli i jako wicelider ligi przyjechali do Gniezna walczyć nie tylko o punkt bonusowy, ale o pełną pulę. Początek dał nadzieję kibicom ROW-u Faworytami tego spotkania byli goście i po pierwszym biegu nic nie wskazywało na to, że tor może zweryfikować przedmeczowe typy. Tymczasem po premierowej gonitwie, w której przyjezdni podwójnie wygrali, inicjatywę przejęli gospodarze. Szybko odrobili straty, bo już w dwóch kolejnych wyścigach i po trzecim biegu na tablicy wyników więcej punktów było po stronie Aforti Startu Gniezno. A później było tylko lepiej. W dalszej fazie spotkania gnieźnianie systematycznie powiększali przewagę objętą w pierwszej serii. Dopiero w ósmym wyścigu rybniczanom udało się zmniejszyć przewagę z ośmiu do sześciu oczek. Na niewiele się to zdało, bo dwa biegi później gospodarze nadrobili utraconą zaliczkę i kontynuowali jej powiększanie. Przed biegami nominowanymi ich przewaga wynosiła już czternaście punktów. Choć przed dwoma ostatnimi gonitwami dnia rozstrzygnięta była już kwestia zwycięstwa w meczu, to obie drużyny wciąż miały o co walczyć. W pierwszym meczu tych na torze w Rybniku zawodnicy ROW-u wygrali dziesięcioma punktami. Rybniczanie musieli więc zredukować przewagę gnieźnian o sześć punktów, żeby wywieźć z pierwszej stolicy punkt bonusowy. Marek Cieślak zdecydował się desygnować w obu wyścigach tę samą parę. Kacper Gomólski i Siergiej Łogaczow nie zawiedli oczekiwań doświadczonego szkoleniowca. W biegu czternastym wygrali 5:1, a w biegu piętnastym 4:2, zmniejszając przewagę Startu z 14 do 8 punktów i w konsekwencji dając swojej drużynie dodatkowy punkt do ligowej tabeli. Słabi Jepsen Jensen i Holta Trener Marek Cieślak ma prawo mieć pretensje do swoich dwóch liderów - Rune Holty i Michaela Jepsena Jensena. Zarówno Norweg z polskim paszportem, jak i Duńczyk zdobyli w tym meczu po cztery punkty. Jak na jednych z najlepszych zawodników ligi, to zdecydowanie zbyt mało by mówić o satysfakcjonującym wyniku.Dobry wynik ROW może zawdzięczać Siergiejowi Łogaczewowi i Kacprowi Gomólskiemu. To oni ciągnęli wynik drużyny i ostatecznie przesądzili o losach punktu bonusowego. Zdobyli 27 z 41 wszystkich punktów drużyny. Gdyby nie oni, ROW miałby poważne problemy. Szalejący Fajfer, odmieniony Jabłoński, nieźli juniorzy Drużynę Startu należy wyróżnić przede wszystkim za podniesienie się po wtorkowym meczu w Ostrowie. Podopieczni menadżera Wojciechowskiego wyglądali dużo lepiej niż w swoim ostatnim pojedynku. W ich szeregach najlepszy okazał się Oskar Fajfer. Kapitan drużyny pojechał na poziomie, do którego przyzwyczaił kibiców w Gnieźnie - zdobył 13 punktów. Co zaskakujące, drugim najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Mirosław Jabłoński. Wychowanek Startu zdobył 9 punktów z jednym bonusem i co najważniejsze, wyglądał na torze znacznie lepiej niż we wcześniejszych meczach. Osobne słowa pochwały należą się gnieźnieńskim juniorom. Wygrali oni rywalizację z młodzieżowcami ROW-u, co w przypadku wyrównanego meczu zawsze jest kluczowe. Nie wszystko w drużynie Startu było jednak tak dobre. Poniżej swoich możliwości spisał się Peter Kildemand. Duńczyk nie startował w dwóch ostatnich meczach, ponieważ odczuwał skutki upadku w Danii. Nie odniósł tam poważniejszych obrażeń, jednak potrzebował kilku dni odpoczynku. Nie wiemy, czy wszystko już u niego w porządku, jednak patrząc na jego dzisiejszą postawę, wydaje się, że chyba jeszcze nie. Dobry mecz sędziego, tlen dla Aforti Startu O arbitrach mówi się zazwyczaj wtedy, gdy podejmują złe decyzje. Tymczasem w Gnieźnie sędzia Tomasz Fiałkowski spisał się nad wyraz dobrze, za co należy mu się osobny akapit. Nie przestraszył się deszczu, podjął odważną decyzję o wykluczeniu Holty po upadku w biegu dziewiątym, choć część arbitrów pewnie uciekłaby od odpowiedzialności i powtórzyłaby taki bieg w pełnej obsadzie. Mądrze zachował się przy okazji ostatniego biegu dnia, gdy nie przerwał wyścigu po starcie, bo choć Fajfer wystartował na raty, sam się ukarał.Dzisiejszy mecz dał gospodarzom tlen. Odbijają się od dna ligowej tabeli i budują pewność siebie po kilku nieudanych spotkaniach. Gościom ta porażka nic nie robi. Wciąż są wysoko w tabeli, a ich awans do play-off wydaje się wielce prawdopodobny - szczególnie w sytuacji, w której udało im się wyrwać punkt bonusowy. Aforti Start Gniezno 49 ROW Rybnik 41 Aforti Start Gniezno: 9. Peter Kildemand 5+1 (0,2*,2,1) 10. Frederik Jakobsen 8 (2,3,1,1,1) 11. Timo Lahti 8 (1,3,1,3,0) 12. Mirosław Jabłoński 9+1 (2*,1,3,3,0) 13. Oskar Fajfer 13 (3,3,2,3,2) 14. Mikołaj Czapla 2 (1,1,0) 15. Marcel Studziński 4 (3,0,1) 16. Kevin Fajfer NS ROW Rybnik: 1. Kacper Gomólski 12+2 (2*,1*3,2,3,1)2. Rune Holta 4 (0,2,w,2,-)3. Siergiej Łogaczew 15+1 (3,2,3,2,2*,3)4. Wiktor Trofimow 4 (3,0,1,0,-)5. Michael Jepsen Jensen (1,1,2,0)6. Mateusz Tudzież 2 (2,u,0,0)7. Przemysław Giera 0 (0,d,-) Piotr Kaczorek Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź