Zdecydowanymi faworytami do zwycięstwa są gospodarze. O ile przed kilkoma tygodniami sympatycy tarnowskiej Unii łudzili się, że być może nie uda się odmienić losu, ale chociażby uda się wygrać pojedynczy mecz, tak teraz wiara w choćby jeden pozytywny występ "jaskółek" jest bardzo nikła, by nie powiedzieć, że żadna. Podopieczni trenera Barana przegrali każde z dziesięciu rozegranych spotkań. Jeśli tarnowianie spisywaliby się w tym sezonie choćby odrobinę lepiej, nie należałoby wykluczyć ewentualnej wygranej gości w niedzielnym spotkaniu. W zeszłym sezonie żużlowcy Unii, choć na papierze wydawali się być słabszą drużyną, wygrali w Gnieźnie 50:40, w dużej mierze dzięki fantastycznej postawie Ernesta Kozy, zdobywcy 13 punktów. Kiepskie transfery, gorsi liderzy Jeśli już przy papierze jesteśmy, to w przedsezonowych typach wielu prognozowało, że Start w trakcie okienka transferowego zmniejszył swoją siłę rażenia. Z drużyny odeszli Berntzon i Gała, a w ich miejsce pojawili się Kildemand i Jabłoński. O ile do Duńczyka nie można mieć większych pretensji, bo spisuje się całkiem nieźle, o tyle wychowanek Startu nie spisuje się tak dobrze, by móc powiedzieć, że godnie zastąpił Adriana Gałę. Przyczyn słabszej postawy Startu nie należy szukać jedynie podczas zimowego okienka. Warto zaznaczyć, że poza Oskarem Fajferem, loty obniżyli liderzy. Mowa tu o Timo Lahtim i Frederiku Jakobsenie. Fin notuje najsłabszy sezon od początku swoich startów na zapleczu PGE Ekstraligi, czyli od 2016 roku. Choć nie należy wykluczyć, że m.in. dzięki spotkaniu z Unią Tarnów, Lahti do końca sezonu wywinduje swoją średnią na utrzymywany od kilku lat wysoki poziom, to jednak przez większą część rozgrywek spisywał się poniżej swoich możliwości. Wygrana na otarcie łez Choć Start ma jeszcze matematyczne szanse na jazdę w części finałowej eWinner 1. Ligi, jest to scenariusz, który w księgarni leżałby raczej gdzieś z fantastyką, a nie z literaturą faktu. Żeby znaleźć się w pierwszej czwórce, gnieźnianie musieliby wygrać choć jedno z wyjazdowych spotkań - z Polonią Bygdoszcz, która za chwilę będzie dysponowała pełnym składem lub z Wybrzeżem Gdańsk, które w ostatnich tygodniach wyraźnie nabrało wiatru w żagle. Wiele więc wskazuje na to, że ewentualna wygrana w niedzielne popołudnie będzie jedynie na otarcie łez po stracie szans na awans do fazy play-off. Choć oczywiście matematyczne szanse gnieźnianie jeszcze będą mieli. Piotr Kaczorek Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź! Gdziekolwiek jesteś, słuchaj meczu na żywo! - Relacja live tylko u nas!