Cellfast Wilki Krosno to absolutna rewelacja tegorocznego sezonu eWinner 1. Ligi. Będący beniaminkiem zespół miał spokojnie ugruntować swoją pozycję na tym poziomie rozgrywkowym i nie powielić błędów wielu poprzedników, którzy błyskawicznie po awansie spadli z powrotem do 2. Ligi Żużlowej. Pierwszy mecz mocno krośnianami wstrząsnął, ale szybko zareagowali, kontraktując Tobiasza Musielaka i Vaclava Milika. Jak się okazało, były to strzały w dziesiątkę. Wilki zaczęły wygrywać, cały czas utrzymywały się w czubie tabeli i awansowały do fazy play-off. Tam już mogło wydarzyć się wszystko. Krośnianie trafili na Zdunek Wybrzeże Gdańsk i w pierwszym spotkaniu zremisowali na wyjeździe 45:45. Był to remis, który przed rewanżem stawiał ich w bardzo korzystnym położeniu, bo wystarczyło im nie pokpić sprawy u siebie, nie patrząc nawet na wysokość wygranej. Musieli jednak uważać, gdyż to właśnie Wybrzeże jako jedyne w tym sezonie wygrało w Krośnie. Drugi raz jednak ta sztuka im się nie udała. Wilki rozniosły rywala, zwyciężając 55:35. Pojadą w finale rozgrywek, gdzie zmierzą się z Arged Malesą. Krosno oszalało na punkcie żużla. Awansują i... zostaną? Niepokojąco dla krośnieńskich kibiców brzmią jednak słowa Michała Finfy, które wypowiedział przed fazą play-off. - Nie wiem, co zrobimy, jak awansujemy. Jeszcze jednak nie wygraliśmy ligi. Zapewniam jednak, że zastanawiamy się nad tym wszystkim. Jasnej odpowiedzi na pytanie, czy skorzystamy z awansu w razie wygranej, jeszcze jednak nie ma - oznajmił. Kibicom w Krośnie należy chyba współczuć. Trudno powiedzieć, czy warto w ogóle cieszyć się z ewentualnego awansu do PGE Ekstraligi. Może przecież okazać się tak, że Wilki wejdą, ale odpuszczą szansę jazdy w elicie. Brzmi absurdalnie, ale takie są fakty. Osobną sprawą jest właśnie to, czy taka postawa jest fair wobec kibiców. Wierzą oni, dopingują i jeżdżą za drużyną, by na koniec sezonu, w obliczu walki o awans, dowiedzieć się że klub może nie skorzystać z szansy promocji. Po co w takim razie w ogóle jeździć? Dla całej sprawy chyba najlepiej by było, gdyby to Arged Malesa wygrała ligę, a w Krośnie nie mieliby się czym martwić. W razie zwycięstwa zespołu z Podkarpacia, pojawi się jednak problem pod tytułem: co teraz?