Zwycięstwo gdańskiego zespołu nawet przez chwilę nie było zagrożone. Menedżer Zdunek Wybrzeża mógł pozwolić sobie na rotację. Lukas Fienhage od trzeciej serii zastępował Michała Gruchalskiego, w biegu nominowanym zmienił jeszcze Rasmusa Jensena. Wygrał jednak tylko z juniorem Aleksem Rydlewskim. - Nie oszukujmy się, nie wykorzystał szansy. Teraz będziemy zastanawiać się, co dalej. Prawdopodobnie dojdzie do rotacji na tej pozycji - przyznaje w rozmowie z Interią Eryk Jóźwiak. - Wkraczamy w taką fazę sezonu, że będzie coraz mniej czasu na pomyłki. Do maksimum musieliśmy wykorzystać to, że od początku prowadziliśmy wysoko, więc mogliśmy pozwolić sobie na różne sprawdziany czy testy zawodników. Michał w swoim pierwszym biegu przywiózł "jedynkę", ale po pierwszym łuku jechał na lepszej pozycji. W kolejnym też stracił. Nie wyglądało to optymistycznie. Lukas? Przede wszystkim jego start jest w górę, albo spóźniony. Po drugie - nie ma prędkości. Dopóki nie ogarnie się ze sprzętem, to trzeba szukać innych opcji - dodaje. Gruchalski wciąż poszukuje optymalnych przełożeń Gruchalski nie miał żalu do menedżera za to, że drugą część zawodów spędził tylko w parku maszyn. - Mógłby mieć pretensje, gdyby w dwóch wyścigach przywiózł dwie "dwójki" lub dwie "trójki". Zdobył punkt, więc zrozumiał decyzję. Rozmawiam z każdym zawodnikiem, wszyscy wiedzą że musimy jak najlepiej przygotować się do fazy play-off. Przed nami bardzo ważne mecze z Polonią i Startem - zaznacza Jóźwiak, który wie, jak rozwiązać problemy 23-latka. - Trzeba dalej pracować nad przełożeniami, bo jest problem. W Krośnie zadziałało, pojechał na próbie toru i od pierwszego biegu miał trafione przełożenie. Za jazdę nie możemy się za bardzo przyczepić, bardziej chodzi o dopasowanie sprzętu. Jazdy nie ma za dużo, zawodnikom ciężko utrzymać rytm. Mecze teraz będą coraz rzadziej. Nasza głowa w tym, żeby chłopacy pozostali w tym rytmie - twierdzi menedżer gdańszczan. Dlaczego Kemp nie pojawił się w Gdańsku? Co z Kajbuszewem? Kilka dni przed niedzielnym meczem wydawało się, że to Drew Kemp znajdzie się w składzie Zdunek Wybrzeża pod numerem "16". Finalnie do Gdańska nie dotarł. - Miał dać nam dodatkową opcję w razie awarii. Niestety, Federacja nie zwolniła go z roli rezerwowego w eliminacjach do Grand Prix. Nie było sensu go ściągać. Gdyby Rasmus nie przyleciał, to Drew również. Jechali razem w Glasgow. Lukas na zawodach w Niemczech nie miał żadnego upadku. Przyjechał do Gdańska, jednak szansy nie wykorzystał - wyjaśnia nasz rozmówca. Przed sezonem w Gdańsku zamieszkał Aleksandr Kajbuszew. Rosjanin przygotowywał się z zespołem do rozgrywek, wystąpił nawet w trzech ligowych wyścigach. - Wrócił do Rosji. Miał swoje szanse, w 100 procentach ich nie wykorzystał. Teraz siedzi w swoim kraju i startuje w lidze rosyjskiej. Oszałamiających wyników nie robi, dlatego na razie nie ma sensu go z powrotem ściągać. Podróże są dalekie i kosztowne. Mamy go ściągać tylko po to, żeby pojeździł sobie na treningu? Mija to się z celem - zauważa Jóźwiak. Zdunek Wybrzeże po ostatnich trzech zwycięstwach umocniło się w czołowej czwórce eWinner 1. Ligi. Gdańszczanie w następnym spotkaniu zmierzą się w Bydgoszczy z miejscową Abramczyk Polonią (5 lipca). Jeśli wygrają, to miejsca w play-offach raczej już nikt im nie odbierze. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź!Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!