W ciągu kilku ostatnich dni przejrzeliśmy materiały z pierwszych treningów i sparingów, wśród których znaleźliśmy przypadki łamania zasad sanitarnych. Pierwszy z przykładów dotyczy drużyny Aforti Startu Gniezno. Na instagramowej relacji tego klubu znalazło się zdjęcie, na którym widzimy naradę zawodników przed jednym z treningów. Co rzuca się w oczy, na twarzach kilku widocznych osób m.in. menadżera Rafaela Wojciechowskiego i trenera Krzysztofa Jabłońskiego (tylko w ich przypadku można to jednoznacznie stwierdzić, bo zdjęcie jest zniekształcone przez filtr) nie znajdziemy maseczek, których noszenie jest wymagane przez Regulamin Sanitarny. Na obronę gnieźnian działa jednak fakt, że widoczne na zdjęciu osoby stoją w kółku i jest pomiędzy nimi zachowany jakiś dystans. Niezasłonięte nosy i usta na twarzach osób obecnych w parku maszyn znaleźliśmy również w Tarnowie, na zdjęciach opublikowanych na klubowej stronie. Można odnieść wrażenie, że zostały one sfotografowane przypadkowo, ale niezależnie od tego, kim one są i dlaczego się znalazły w parku maszyn, powinny mieć założone maseczki w sposób zakrywający zarówno nos, jak i usta. W trzech znalezionych w klubowej galerii przypadkach, ani nosy, ani usta nie są zasłonięte. Jednak prawdziwym hitem są zdjęcia z Bydgoszczy, które umieścił na swoim koncie na Facebooku fotograf Michał Szmyd. Widzimy na nich m.in. członków teamu Grzegorza Zengoty, którzy w trakcie treningu wykonują swoją pracę bez maseczek, czy Adriana Gałę, który - a jakże - bez maseczki obserwuje bydgoski owal. Każde z tych zdjęć można jakoś wytłumaczyć - że mechanicy i tak w trakcie podróży jednym busem nie siedzą w maseczkach, że Gała przebywał w odosobnieniu, ale ciężko wytłumaczyć zdjęcie, które początkowo pojawiło się w facebookowej galerii, a z niej zniknęło. Mogliśmy na nim zobaczyć Andreasa Lyagera, rozmawiającego z Davidem Bellego bez jakiejkolwiek maseczki, kominu, czy przyłbicy założonej na głowę i bez zachowanej jakiejś bezpiecznej odległości - zawodnicy rozmawiali ze sobą praktycznie twarzą w twarz. I oczywiście, możemy tłumaczyć to faktem, że być może obaj zawodnicy są ozdrowieńcami lub może zdążyli się już zaszczepić w swoich ojczyznach, ale, po pierwsze, regulaminy sanitarne nie przewidują żadnych wyjątków od obowiązku noszenia maseczki w parku maszyn i w innych strefach stadionu, a po drugie, wciąż nie ma jednoznacznych badań, które określają, czy osoby zaszczepione mogą być nosicielami wirusa i zarażać innych, czy nie. Lekceważące podejście do Regulaminów Sanitarnych przez zawodników Abramczyk Polonii jest o tyle dziwne, że w przypadku ewentualnych zakażeń, zaraz po klubach, to oni poniosą największe straty. Za lekkomyślność nie można w żaden sposób winić żużlowych organów, bo przygotowane przez nie regulaminy są na tyle restrykcyjne, że nawet wirażowi, choć będący na płycie stadionu i bardzo oddaleni od innych osób, muszą mieć założone maseczki. W sprawie rażącego łamania regulaminu sanitarnego próbowaliśmy skontaktować się w tej sprawie z Jerzym Kanclerzem, prezesem Abramczyk Polonii Bydgoszcz, jednak nie wyraził on woli rozmowy. Piotr Kaczorek Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź