Sebastian Zwiewka, Interia: Co się stało z wami w wyścigach nominowanych? Wypuściliście zwycięstwo z rąk. Jakub Jamróg, żużlowiec Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Nie mam pojęcia. Jestem wściekły, zresztą myślę, że nie tylko ja. Nie tak to miało wyglądać, wszystko było przepracowane. Czasami tego sportu i życia trochę nie rozumiem. Jeśli chodzi o moją indywidualną postawę, to przede wszystkim ciężko pracuję na wynik. Po takich meczach zawsze mogę sobie coś "wytknąć", ale nie przebimbałem przygotowań, tylko bardzo ciężko przygotowałem się do spotkania. Nie wszystko jednak się ułożyło w sprawach sprzętowych. Nie chcę jednak mówić co nie zagrało i jakie mam teraz przemyślenia. Tyle. Ciężki teren, totalnie ciężko się odnaleźć. Wszystko było fajnie pompowane, były ku temu podstawy, jeśli chodzi o nasze nazwiska w drużynie. Musimy jakoś się otrząsnąć i pracować dalej. Po dwunastym biegu na placu boju zostały cztery najmocniejsze ogniwa gdańskiego zespołu - pan, Wiktor Kułakow, Krystian Pieszczek i Rasmus Jensen. Wydawało się, że zgarniecie nawet bonus. Tak mogło się wydawać, lecz nie mamy bonusa, ani nawet zwycięstwa. Myślę, że z Rasmusem zepsuliśmy czternasty bieg. Ja zawaliłem mecz i chyba najbardziej, bo od naszej czwórki oczekuje się najlepszego wyniku. Przepraszam wszystkich. W kolejnych meczach zrobię wszystko, co będzie w mojej mocy, by w 100 procentach wszystko zagrało. Nie mam żadnego wytłumaczenia, ale czasami tak jest. Przed zawodami czułem się naprawdę dobrze, solidnie pracowaliśmy na treningach, jednak w meczu to nie wypaliło. Muszę wyciągnąć wnioski. Nadszedł już czas, żeby się martwić o miejsce w play-offach? Myślę, że tak. Już wcześniej wiedzieliśmy, że musimy zbierać te punkty. Najgorsze jest, że przegrywamy mecze punktem lub dwoma, to trochę wkurza. Remis z ROW-em, przegrana z Orłem, tutaj kolejny remis. Uzbierało się sporo "oczek", a wszystko tracimy na swoim torze i moim zdaniem to jest właśnie najgorsze. Na wyjazdach zawsze jest ciężej, wiadomo. Najwięcej jednak boli strata punktów u siebie, musimy jeszcze bardziej spiąć tyłki. Fakt jest taki, że o te play-offy będzie ciężko. Mogę zagwarantować, że dopóki piłka będzie w grze, to my nie stracimy wiary. Trzeba wygrać następne spotkania, by zrealizować cel. Jak teraz odnajdziecie się mentalnie w tej sytuacji? Kolokwialnie powiem, że mieliście "roznieść" rywali w pył, a na razie na to się nie zanosi. Może niektóre media za bardzo to rozbujały. Ja tak nie uważałem. Przed sezonem mówiłem wszystkim, że nie będziemy drugim eWinner Apatorem z poprzedniego roku, że nie ma takiego drugiego Torunia i to właśnie się sprawdziło. Mamy swoje problemy, widzimy że nie spełniamy oczekiwań, które przed nami stawiano. Jesteśmy sportowcami, więc doskonale wiemy, że nie jest to nasza ani pierwsza, ani ostatnia porażka. Jakoś się pozbieramy, najgorszy zawsze jest ten pierwszy dzień po zakończeniu spotkania. Musimy się z tym zmierzyć i przygotować się do następnego meczu w Łodzi. No właśnie, teraz czeka was wyjazd do Łodzi i Krosna. Terminarz nie jest łatwy, żeby się przełamać. To prawda, ale nikomu nie jest łatwo. Komuś się wydawało, że przyjedzie do nas drużyna z Ostrowa i będzie łatwym przeciwnikiem do zdobycia przez nas trzech punktów. Tak się jednak nie stało. Z pozoru z trudniejszym rywalem można osiągnąć lepszy wynik. W Łodzi do szczęścia potrzebujecie tylko - i aż - 46 punktów. Dokładnie tak, u siebie przegraliśmy tylko 44:45. Nie ma jednak co kalkulować, tylko ścigać się o wygraną. W poprzednich meczach spinaliśmy się, żeby odskoczyć i dobić do 50 punktów, ale nie wychodziło. W Łodzi wystarczy mniej, jednak Orzeł to bardzo trudny rywal. Damy z siebie 100 procent, by wygrać. Spojrzałem w statystyki. Dużo lepiej punktuje pan na wyjeździe (średnia biegowa 2,375) niż na torze w Gdańsku (średnia biegowa 1,857). Z czego to się bierze? Sam chciałbym to wiedzieć. Skoro na wyjazdach mam średnią 2,3, a u siebie tylko 1,8, to przyznam, że różnica jest duża. Nie wiem o co tu chodzi. Często przyjeżdżam do Gdańska trenować, być może za dużo zamotałem się z pewnymi rzeczami i szukam już dziury w całym. Człowiek na wyjazd jedzie z chłodną głową i bazuje na tym, co spotyka na torze. U siebie z kolei są analizy poprzednich spotkań, treningi, po prostu dużo danych. Miało to inaczej wyglądać. Przed sezonem mówiłem, że łatwiej będzie mi dopasować się do gdańskiego obiektu, ponieważ przyjeżdżając nad morze jako gość osiągałem dobre wyniki. Teraz tak nie jest, moje wyniki są gorsze. Będę chciał to poprawić. W meczu z Arged Malesą Ostrów notorycznie przegrywał pan starty, w poprzednich spotkaniach też często wychodził pan spod taśmy ostatni. Pamiętam jednak pana występy z wcześniejszych lat, kiedy wchodził pan w pierwszy łuk na prowadzeniu... Z założenia nie jestem startowcem, ale udawało mi się w poprzednich latach "zerwać", dzięki czemu wygrywałem starty z innymi zawodnikami. Ubolewam, że w tym sezonie tak nie jest. Dopasowanie motocykla? Używam innych części niż na początku sezonu, teraz na kolejny mecz coś zmieniliśmy i mam nadzieję, że w końcu trafiliśmy. Nie mam startów, jeszcze upadek który spowodował kontuzję ręki. Nawet czuję to w życiu codziennym przy niektórych czynnościach lub ćwiczeniach na siłowni. Od dwóch meczów na szczęście jest lepiej. To wszystko sprawiło, że się gdzieś zablokowałem. Zobaczymy po treningach, czy ten element w motocyklu poprawi moje starty. Na razie wydzieram wszystko na dystansie. Zawsze statam się to poprawić, ale finalnie ten wynik robiłem - w ostatnich dwóch meczach 14 punktów z bonusem. Tych startów nie było, ale była trasa. Nie chciałem za dużo zmieniać, żeby za chwilę nie było tego i tego. Troszeczkę mnie to hamowało, lecz mecz z zespołem z Ostrowa skłania mnie już do robienia radykalnych kroków. Czujecie to, że każda kolejna strata punktów może skutkować brakiem fazy play-off? Po poniedziałkowym meczu margines błędu został już na pewno wyczerpany. Tak. Można było myśleć, że w poniedziałek wygramy za trzy punkty i szansa otworzy się na nowo. Każdy z nas czuje presję, zdajemy sobie sprawę z oczekiwań, nie chcemy kończyć sezonu w sierpniu wraz z końcem rundy zasadniczej. Wiemy o co jedziemy, szansa jeszcze jest. Mieliście męską rozmowę? Po każdym meczu się spotykamy i na gorąco rozmawiamy. Ostatnio niestety są smutne nastroje. Bolą nas te słabe wyniki, bo w klubie wszystko jest fajnie poukładane. Czujemy zaufanie. Rozmawialiśmy, ale dalej będziemy rozmawiać. Miejmy nadzieję, że z tych rozmów coś wyniknie i zaczniemy wygrywać mecze. Gdzie szukać optymizmu przed następnymi kolejkami? W żużlu (śmiech). Nigdy nie można przewidzieć co stanie się w tym sporcie. Nie jest tak jak np. w lekkoatletyce, gdzie przepracowałeś treningi i wiesz, że jesteś w stanie pokonać dany odcinek w określonym czasie. Kiedy pojawiasz się na zawodach i widzisz, że rywal osiąga lepsze czasy, to już nic nie zmienisz. Żużel z kolei jest zupełnie nieprzewidywalny. Dużą rolę ogrywa dopasowanie sprzętu, tor, a także umiejętności. Tutaj możemy upatrywać swoich szans. A ta pierwsza wygrana w Tarnowie trochę was nie zgubiła? Wygraliście pewnie i mogliście pomyśleć, że tak będzie co tydzień. Dopiero później się okazało, że Unia przegrywa z każdym. Myślę, że nie. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy w jakiej dyspozycji jest Unia Tarnów, więc mówiliśmy sobie "spokojnie, przyjedzie drużyna z Rybnika i to ona nas zweryfikuje". Tak było. Nie jest tak, że czkawką nam się odbija ten Tarnów. Tak naprawdę to po dwóch dniach zapomnieliśmy o tym meczu i skupialiśmy się na kolejnym. Żużel uczy mega pokory, każdy z nas ma pokorę i nikt nie chodził pewny siebie. Po tylu nieudanych meczach ten temat już dawno jest zakończony. Na pewno nie patrzy się panu miło na obecną sytuację w Unii Tarnów. Oczywiście, że ten klub nie jest mi obojętny. Nadal mam dobre relacje z ludźmi z klubu. Nawet doszło do tego, że dwa razy byłem na treningu Unii. Jak poczułem taką potrzebę, to nikt nie zamykał przede mną drzwi, ani nie stwarzał żadnych problemów. To świadczy, że nasze relacje są w porządku. Wychowałem się w tarnowskim klubie, osiągałem z Unią wiele sukcesów, spędziłem tam naprawdę fajne lata. Bardzo przykro się na to patrzy. Co mam zrobić? Jestem teraz zawodnikiem Zdunek Wybrzeża i skupiam się na swojej drużynie. Mam nadzieję, że sprawy w Tarnowie jakoś się wyprostują. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź