Drużyna Aforti Startu Gniezno rozpoczęła sezon ze sporym opóźnieniem. Ich trzy pierwsze spotkania zostały odwołane i gnieźnianie zaczęli sezon najpóźniej ze wszystkich ekip eWinner 1. Ligi. Kibice w Gnieźnie nie wiedzieli czego się po tej drużynie spodziewać, bo transfery wzbudziły raczej negatywne komentarze. Przypomnijmy, że w miejsce Olivera Berntzona i Adriana Gały pozyskano Petera Kildemanda i Mirosława Jabłońskiego. O ile można było mniej więcej szacować liczbę punktów zdobywaną średnio przez Duńczyka, bo przecież poprzedni sezon spędził w 1. Lidze w barwach Wybrzeża, o tyle dyspozycja Polaka była całkowitą zagadką. Jabłoński nie wystąpił w poprzednim roku w żadnych zawodach ligowych. Miał podpisany kontrakt z Orłem Łódź, jednak trener łodzian, Adam Skórnicki, szybko oznajmił wychowankowi Startu, że jest on zdecydowanie dalej, niż bliżej podstawowego składu i może on szukać sobie nowego klubu. Jednak ze względu na restrykcyjny regulamin sanitarny, który uniemożliwiałby Jabłońskiemu-żużlowcowi wizyty w telewizji, zdecydował się poświęcić komentowaniu meczów w Canal+. Powrót do Startu Gniezno Taki ruch był dużym ryzykiem, bo nie było pewne, czy znajdą się chętne kluby, które będą widziały Mirosława Jabłońskiego w składzie. Na szczęście dla niego, oferta napłynęła z macierzystego klubu - Startu Gniezno. Menadżer Rafael Wojciechowski szukał seniora, który wypełni lukę po Adrianie Gale i zdecydował się na zatrudnienie właśnie Jabłońskiego. Opinie kibiców były - a jakże - bardzo różne. Wiele było głosów, które cieszyły się z powrotu niegdysiejszego kapitana, ale równie dużo osób krytykowało wybór klubu, uważając, że Jabłoński nie da drużynie zbyt wiele. Po pierwszym meczu część kibiców pewnie zmieniła swoje zdanie. Wychowanek Startu wrócił w bardzo dobrym stylu, bo swój pierwszy bieg po powrocie wygrał i to po walce na dystansie. Dalej może nie było aż tak dobrze, ale Jabłoński pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie. W sumie zdobył 7 punktów i 1 bonus w czterech startach. Jeśli utrzymałby taką średnią biegopunktową, w Gnieźnie i okolicach ponownie byłby królem. Pierwszy sprawdzian z Orłem Łódź Oczywiście należy wziąć poprawkę na to, że Aforti Start mierzył się z - jak na razie - najpoważniejszym kandydatem do spadku z ligi, czyli z Unią Tarnów. Pierwsza weryfikacja formy powracającego żużlowca nastąpi szybko po udanej inauguracji, bo zaledwie trzy dni później. W czwartkowy wieczór, o ile na przeszkodzie nie stanie pogoda, Aforti Start zmierzy się na własnym stadionie z Orłem Łódź. Co ciekawe, spośród drużyn występujących na pierwszym i drugim poziomie rozgrywkowym, gnieźnianie są przedostatnim zespołem inaugurującym sezon na własnym obiekcie. Po czwartkowym spotkaniu, na liście drużyn, które jeszcze nie jechały na swoim torze, zostaną tylko Cellfast Wilki Krosno, jednak na podkarpaciu remontują wciąż stadion. Pierwszy sprawdzian formy Mirosława Jabłońskiego przypadnie więc na pojedynek jego obecnej drużyny z byłą. Jednak, jak powiedział zawodnik klubowej telewizji, będzie to dla niego mecz jak każdy inny. - Nie odjechałem tam żadnego spotkania. Żeby teraz kibice w Łodzi tego źle nie odebrali, ale kompletnie nie utożsamiam się z tym klubem, będzie to mecz jak każdy inny - odpowiedział Jabłoński, pytany o dodatkowe emocje związane z meczem przeciwko Orłowi. Czy były kapitan gnieźnieńskiego zespołu zaliczy ten test? O tym przekonamy się po meczu Aforti Startu Gniezno z Orłem Łódź, którego początek jest zaplanowany na czwartek, 29 kwietnia, na godzinę 20:15. Składy awizowane Orzeł Łódź: 1. Marcin Nowak 2. Norbert Kościuch 3. Brady Kurtz 4. Luke Becker 5. Aleksandr Łoktajew 6. Jakub Sroka 7. 8. Aforti Start Gniezno: 9. Peter Kildemand 10. Frederik Jakobsen 11. Timo Lahti 12. Mirosław Jabłoński 13. Oskar Fajfer 14. 15. Marcel Studziński 16. Początek meczu: 29 kwietnia (czwartek), godz. 20:15 Piotr Kaczorek Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź