Unia, która jeszcze niedawno walczyła o medale mistrzostw Polski, obecnie znajduje się na autostradzie do 2. ligi żużlowej. Drużyna zaliczyła fatalny początek sezonu, przegrywając cztery spotkania. Kłopoty z kolei zaczęły się jeszcze przed pierwszym meczem. Mianowicie wolną rękę w poszukiwaniu pracodawcy otrzymał Paweł Miesiąc, który miał stanowić o sile formacji. Obecnie sytuacja tarnowskiego klubu to obraz nędzy i rozpaczy. Pozostaje jeszcze kwestia Nielsa Kristiana Iversena. Duńczyk zszedł ligę niżej, by wesprzeć Unię w walce o wysokie cele, a samemu nabrać rozpędu pozwalającego wrócić do czołówki. W pierwszym swoim biegu inauguracyjnego spotkana ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk 39-latek zaliczył jednak upadek, którego skutkiem było pęknięcie łopatki w dwóch miejscach. W ten sposób tarnowianie stracili kolejny filar. Powrót oznacza nadzieję? Kibice klubu z Małopolski mają teraz nieco więcej powodów do optymizmu. Iversen wrócił na tor, biorąc udział w spotkaniu ligi duńskiej, radząc sobie całkiem przyzwoicie. Były uczestnik Grand Prix był najlepiej punktującym zawodnikiem swojego zespołu. Skandynaw zdobył 14 punktów w 6 startach, raz wygrywając jako "joker". Jego Esbjerg Vikings nie miało jednak wiele do powiedzenia w starciu z Sønderjylland Elite Speedway, przegrywając 35:52. Dla Unii ważne jest, że jej lider ponownie może się ścigać, co daje nadzieję na utrzymanie. Skoro zawodnik znalazł się już w składzie w Danii, to niemalże pewnym jest, że pojawi się on na torze 8 maja, kiedy to tarnowianie zmierzą się na wyjeździe z ROW-em Rybnik. Powrót Iversena nie musi jednak wiele zmienić. Klub z Tarnowa ma dość trudny terminarz, gdyż oprócz zmagań w Rybniku szykuje się jeszcze podróż do Krosna na starcie z Wilkami. W międzyczasie tarnowianie podejmą Arged Malesę Ostrów Wielkopolski i być może to jest spotkanie, w którym gospodarze realnie będą mogli myśleć o punktach. By tak się stało, Iversen od razu musi wskoczyć na swój optymalny poziom. W dwóch ostatnich meczach solidnie zaprezentował się Kim Nilsson, zdobywając 5 punktów w Bydgoszczy oraz 7 "oczek" w starciu z Aforti Startem Gniezno. Szwed przymusowo straci miejsce w składzie, więc jego potencjalne zdobycze można odliczyć. Gdy tak zrobimy, okaże się, że doświadczony Duńczyk musi zdobywać dwucyfrowy wynik, bo bez niego Unia zgubi kolejne punkty. Dwóch liderów nadal nie musi uciągnąć zespołu, co pokazuje, jaki marazm panuje w szeregach czerwonej latarni eWinner 1. ligi. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź