Zaniepokojeni obrazkami umieszczonymi w Internecie skontaktowaliśmy się z menadżerem Aforti Startu, Rafaelem Wojciechowskim, którzy szybko rozwiał nasze obawy. - Nic się nie paliło. Odpaliliśmy race dymne do sesji fotograficznej. Zrobiliśmy małą, można powiedzieć, zadymę, ale było to pod kontrolą - powiedział Interii menadżer Startu. Zdjęcia, do których odpalono race, będą wykorzystywane w kampanii promocyjnej wody "Speed Up". Jest ona wspólnym produktem gnieźnieńskiego klubu i sieci "Sklep Polski". Część środków ze sprzedaży napoju trafia do klubowej kasy, a i sama firma dodatkowo wspiera Start. Poza tym, sieć sklepów sponsoruje Oskara Fajfera, co widać wyraźnie na jego kevlarze indywidualnym. Polski żużel zna klubowe napoje i nie tylko Klubowa woda nie jest w polskim żużlu niczym nowym, również w Gnieźnie. Przed kilkoma laty, jeszcze stary podmiot, stworzył wodę "Gnieźniankę". Swoją własną wodę produkowali też w Lesznie pod nazwą "Bycza woda". Pojawiały się też napoje energetyczne - w Częstochowie Włókniarz sprzedawał "Lwi Pazur". Patrząc na historię działań marketingowych w polskim żużlu, klubowe napoje to już prawie sztampa. Włókniarz za czasów prezesury Mariana Maślanki oferował w klubowym sklepie damskie stringi, a prawdziwym oryginałem był Ireneusz Nawrocki. Były żużlowy działacz miał zamiar finansować klub z różnej maści biznesów i gadżetów. Jednym z nich były perfumy na bazie marihuany. Inny zakładał rozmieszczenie 200 pojemników na butelki PET wraz ze zgniatarkami. Działacz chciał zarabiać na reklamach umieszczanych na kontenerach. Z każdej miał mieć tysiąc złotych, co dawałoby 200 tysięcy złotych na klub miesięcznie. Pożary motocykli – nic nowego Choć pożary na stadionach żużlowych nie zdarzają się często, to jednak od czasu do czasu takie wydarzenie ma miejsce. Najbardziej jaskrawa tego typu sytuacja w poprzednich latach to ogniste siodło Maksyma Drabika. W 2017 roku w meczu Sparty Wrocław ze Stalą Gorzów ówczesnemu reprezentantowi wrocławskiego klubu w trakcie biegu zdefektował motocykl. Gdy kontynuował na nim podróż po wrocławskim owalu, pojawił się pod jego siodełkiem ogień. Drabik kilkadziesiąt metrów przejechał z pożarem na pokładzie i dopiero wirażowy, trącając go chorągiewką, uświadomił młodemu zawodnikowi, że za chwilę może mieć przysmażone pośladki. Na szczęście żużlowiec nie odniósł żadnych obrażeń. Piotr Kaczorek