Cellfast Wilki przegrały w poniedziałek pierwszy raz w tym sezonie na własnym torze (44:46). Był to historyczny mecz przy sztucznym świetle. Czy pora rozgrywania spotkania miała wpływ na słabszą dyspozycję krośnieńskich żużlowców? - Z pewnością pora miała znaczenie oraz okrutnie twarda nawierzchnia, na której przyszło nam się ścigać. Trzymamy się z teamem zasady, że każdy mecz rozpoczynamy tak jak mecze w Krośnie. Do tej pory na wszystkich torach to odpowiadało - powiedział Tobiasz Musielak dla portalu polskizuzel.pl. Musielak przyznaje: Nie byłem sobą Lider beniaminka w sześciu biegach wywalczył zaledwie 9 "oczek". - Ja też nie czułem się sobą, przygrywałem starty fatalnie. W rewanżu jednak będziemy gotowi na walkę o 3 punkty - zaznaczył. - Porażka nas motywuje. Dostaliśmy kubeł zimnej wody i chcemy teraz wykorzystać sportową złość. Finał? Mam swoje typy, wierzę w nasz zespół. Powiem tylko, że potrafię sobie wyobrazić nas w finale. Nie podam jednak swojego typu odnośnie drugiego finalisty - dodał. Musielak w sobotę (19 czerwca) weźmie udział w eliminacjach do cyklu Grand Prix. W Glasgow powalczy o jak najlepszy wynik. - Jestem pozytywnie nastawiony i podekscytowany na myśl o tym turnieju. Chciałbym być w czołowej czwórce na koniec rywalizacji. Zostałem wyróżniony przez Trenera Dobruckiego oraz Federację, wobec tego warto byłoby powalczyć o niezły wynik - przyznał. Przykład żużlowca Cellfast Wilków pokazuje, że nie trzeba ścigać się w PGE Ekstralidze, by załapać się do kadry. - W sumie byłem nieco zaskoczony takim obrotem spraw, lecz wiedziałem, że taki moment może nadejść, jednak jest to uwarunkowane dobrymi wynikami. Aby dostać się do kadry z pierwszej ligi... trzeba mocno cisnąć - podsumował Musielak. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji