Sebastian Zwiewka, Interia.pl: Wydawało się, że jeszcze długo nie zmieni pan barw klubowych. A jednak odszedł pan z Car Gwarant Kapi Meble Budex Startu Gniezno do Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Co wpłynęło na taką decyzję? Adrian Gała, żużlowiec Abramczyk Polonii Bydgoszcz: W dalszym ciągu chcę się rozwijać. Uznałem, że potrzebuję zmiany klubu, toru oraz otoczenia, żeby stać się jeszcze lepszym zawodnikiem. Pana odejście mocno zasmuciło kibiców z Gniezna. Klub w ostatnich latach stawiał na wychowanków. W 2017 roku wrócił pan, wrócił też Mirosław Jabłoński. Później dołączył jeszcze Oskar Fajfer. Czuł pan wsparcie fanów? W końcu był pan miejscowym zawodnikiem. Oczywiście, że czułem wsparcie gnieźnieńskich kibiców, choć nie zawsze. Czasami ciężko jest jeździć w swoim mieście. Rozgrywki 2020 eWinner 1. Ligi zakończył pan ze średnią biegową 1,746. Niewielki regres w porównaniu z dwoma poprzednimi sezonami - 2,090 i 1,952. Dlaczego miał pan w tym roku takie wahania formy? Pojawiło się więcej wpadek niż wcześniej. No tak, rzeczywiście ten sezon w polskiej lidze nie był taki, jakiego od siebie oczekiwałem. Chciałem być jeszcze lepiej przygotowanym i z tego powodu zmagałem się z anemią, co później przekładało się na osiągane przeze mnie wyniki. Transfer do Abramczyk Polonii Bydgoszcz sprawi, że stanie się pan jeszcze lepszym zawodnikiem? Widać, że nad Brdą ponownie jest moda na żużel, co wszystkich powinno cieszyć. Taki jest plan. Widać, że Polonia idzie cały czas do przodu. Klub mocno rozwinął się w ostatnich latach, stadion staje się coraz ładniejszy i wracają na niego kibice. Cieszę się, że będę mógł uczestniczyć w tym projekcie. Pozna pan od podszewki bydgoski tor. Jak do tej pory pan się na nim czuł? Dopasowanie motocykli to będzie bułka z masłem czy jednak będzie musiał pan trochę popracować z mechanikami? Lubię startować na bydgoskim torze, ponieważ jest na nim dużo możliwości do ścigania się z rywalami. Oczywiście, że wykorzystam każdy trening, żeby być jak najlepiej dopasowanym do toru. Myślę jednak, że sobie z tym poradzę. Zapewne liczy pan na wskazówki od Tomasza Golloba, który pełni rolę dyrektora sportowego. To prawda, liczę na wskazówki od Pana Tomka. Był zawodnikiem, w którego zawsze byłem wpatrzony jak w obrazek. Cieszę się, że będziemy mogli współpracować. Rok temu mówiło się, że odrzucił pan korzystną ofertę z Orła Łódź. Tym razem gnieźnianie nie byli w stanie pana zatrzymać. Jak dużo propozycji pojawiło się w tym roku? Miałem jeszcze inne opcje, ale zdecydowałem się na przenosiny do Abramczyk Polonii. Innym zainteresowanym klubom odmówiłem. Odszedł pan z rodzinnego Gniezna po raz drugi w karierze - w 2014 roku przeszedł pan do Betard Sparty Wrocław. Doświadczenie zdobyte na torach PGE Ekstraligi procentuje w gronie seniorów? Pewnie, że tak. We Wrocławiu naprawdę bardzo dużo się nauczyłem i zebrałem cenne doświadczenie. Uważam, że teraz też z każdym rokiem jestem coraz mądrzejszy. Doradziłby pan młodym zawodnikom transfer do najlepszej ligi świata? Im szybciej, tym lepiej zdecydować się na taki ruch, czy jednak czasem warto poczekać i objeździć się na pierwszoligowym froncie? Zależy, do jakiego klubu ten zawodnik miałby trafić. Ja miałem to szczęście, że przeniosłem się do Betard Sparty Wrocław, gdzie naprawdę każdy szczegół jest dopracowany do perfekcji. Wciąż marzy pan o powrocie do PGE Ekstraligi? Przepis o zawodniku do lat 24 trochę utrudnia panu zadanie. Oczywiście, że PGE Ekstraliga nadal jest moim celem. Cały czas ciężko pracuję, aby kiedyś tam się znaleźć i wierzę, że mi to się uda. Sezon 2020 był dziwny, inny niż poprzednie. eWinner 1. Liga ruszyła w lipcu, rozgrywaliście mecze co kilka dni. Czy było to wyszerpujące? Sezon był krótki, ale intensywny. Osobiście mi to nie przeszkadzało, bo lubię być w rytmie meczowym. Tej jazdy i tak jeszcze mi brakowało. Mam nadzieję, że w następnym roku rozpoczniemy zmagania normalnie, jak to miało miejsce w poprzednich sezonach. Ciężko funkcjonowało się przy tych wszystkich ograniczeniach? Latem ciężko nosiło się maseczki, naprawdę ciężko się wtedy nam oddychało. Zdaję sobie jednak sprawę, że musimy to zaakceptować, a także uważać na siebie i swoich bliskich. W Polsce odnotowuje się coraz więcej zarażeń. Wydaje się, że w przyszłym sezonie znowu będą obostrzenia, a także mniej kibiców na trybunach. Mam nadzieję, że do kwietnia już wszystko się unormuje, bo kiedyś musi się to skończyć. Wtedy będziemy jeździć przy komplecie publiczności.