Sebastian Zwiewka, Interia: Jak oceni pan postawę Abramczyk Polonii w sezonie 2021? Miały być play-offy, a są przedwczesne wakacje. Zbudowany przez bydgoszczan skład dawał nadzieje na lepszy wynik. Ryszard Dołomisiewicz, były żużlowiec, legenda bydgoskiego klubu: Czy ja wiem, czy na lepszy? Generalnie to skład został stworzony, żeby się utrzymać. W pewnym momencie pojawiły się szanse na wejście do play-off, natomiast nie pamiętam, by to był ich cel. Bardziej wszystkich interesowało bezpieczne miejsce w lidze. Tak naprawdę to zbudowany skład nie gwarantował sukcesu, bo nawet Rosjanin - uznawany za rewelację rozgrywek (Wadim Tarasienko - dop. red.) - przed sezonem nie był pewniakiem do pełnienia roli lidera zespołu. Nie wszyscy na niego stawiali. Czyli pana zdaniem bydgoszczanom zależało tylko na poprawieniu ubiegłorocznego wyniku? Wydaje mi się, że nie było ciśnienia, nie było parcia na wynik zespołu. Właśnie to było kluczem do braku awansu do czołowej czwórki, pomijam oczywiście kontuzje, które również miały wpływ. Generalnie był to skład, ale na pewno nie był to zespół. Zakontraktowani zawodnicy jechali raczej o swój byt, o przyszłość, i o to, by jak najlepiej się zaprezentować. Z całą pewnością wynik drużynowy - dla zakontraktowanych zawodników - był rzeczą drugorzędną. Trzeba też więcej powiedzieć o kontuzjach. Tylko w kilku spotkaniach Abramczyk Polonia pojechała w pełnym składzie. Większego pecha mieli tylko w Unii Tarnów. Oczywiście, w międzyczasie pojawiły się kontuzje. Doprowadziły one do problemów kadrowych i trzeba było dokonywać wzmocnień. Doszedł m.in. Jeleniewski, który w końcówce sezonu okazał się rewelacją, a stracił na tym Adrian Gała. Ten zawodnik po kontuzji nie bardzo miał możliwość wrócić do meczowego zestawienia, bo jego miejsce było już zajęte. Spora rywalizacja niewątpliwie napędzała koniunkturę, stąd też wrażenie, że to był bardzo dobry zespół. Ja natomiast nie mam najmniejszych wątpliwości, że nie było "twardej ręki". W sensie, że nie było parcia na ten wynik zespołowy. Mówiąc bardzo łagodnie to bydgoszczanie w Ostrowie pojechali bardzo źle. Na myśl mogą przyjść jednak mocniejsze słowa. Zapowiadali, że będą ostro się stawiać, a w rzeczywistości odjechali bardzo przeciętny mecz. Jakie błędy popełnili działacze i co muszą zmienić, żeby w sezonie 2022 było po prostu lepiej? Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Chcieć można wiele, ale trzeba też brać pod uwagę sytuację panującą na rynku transferowym. Nie zawsze jest możliwa współpraca z danym zawodnikiem. Część obranych na celownik żużlowców może mieć ważne kontrakty, bądź może nie być zainteresowana przejściem do zespołu z Bydgoszczy. Takie coś naprawdę mocno komplikuje sytuację. Już trwają rozmowy, kluby robią podchody pod zawodników. Zobaczymy, kogo namówi się na transfer i czy ten ktoś w ostatnim momencie się nie wymiksuje z tego projektu. Budowa drużyny to wcale nie jest tak prosta sprawa. Dużo zależy od sprytu, możliwości przetargowych, umiejętności negocjacji czy przekonywania. Nie ma co ukrywać - finanse generalnie też grają bardzo dużą rolę. Prezes Jerzy Kanclerz i menedżer Krzysztof Kanclerz już zapowiadają wzmocnienia i walkę o awans do PGE Ekstraligi. Kogo pan zatrzymałby w Abramczyk Polonii, jeśli zespół ma walczyć o najwyższe cele? Trzeba tych panów zapytać co mieli na myśli i dopiero wtedy można byłoby się odnieść. Nie znam sytuacji kontraktowej, dlatego nie wiem kogo zostawić, a kogo wyrzucić. Na dobrą sprawę to eWinner 1. Liga w przyszłym roku będzie jeszcze mocniejsza, ale kluby z PGE Ekstraligi tradycyjnie w pierwszej kolejności wyłapią wszystkich perspektywicznych zawodników. Jeśli spojrzymy na składy ekstraligowców, znajdziemy w zdecydowanej większości fachowców potrafiących wyłapać żużlowców, których stać na jazdę z najlepszymi, nawet jeśli obecnie im jeszcze czegoś brakuje. Pierwszoligowcy naprawdę muszą się mocno uwijać i wykazać się dużym sprytem, by zakontraktować wartościowych zawodników do swojego zespołu. Walka w przyszłym roku wcale nie będzie łatwiejsza niż w obecnym. Czyli nie pokusi się pan o wskazanie nazwisk, które powinny zostać w Bydgoszczy? Leszek Tillinger wskazał Przyjemskiego, Tarasienkę oraz Lyagera. Jak już mówiłem - wszystko zależy od tego, jakie plany mają sami zawodnicy. Nikt nie chce się kisić na pierwszoligowych torach, kto ma ambicje, ucieka. Adrian Gała przychodził do Bydgoszczy z dużymi nadziejami, ale już mocno zapowiada, że chyba wraca do Gniezna. To oczywiście tylko i wyłącznie jego sprawa. Osobna kwestia, czy szukać kogoś na jego poziomie, czy celować w jakąś rewelację. Myślę o kimś młodym, rozwojowym i perspektywicznym. eWinner 1. Liga oraz 2. Liga Żużlowa są wnikliwie analizowane przez ekstraligowców. Znaczące nazwiska pójdą właśnie tam, bo stawki są o 100 procent wyższe lub nawet jeszcze więcej. Zgodzi się pan ze słowami Krzysztofa Kanclerza, że bydgoszczanie przegrali play-offy wcześniej? Menedżer w telewizyjnym wywiadzie wymienił kilka spotkań, z których dało się wyciągnąć coś więcej. Apetyt na play-offy wzrósł w trakcie sezonu. Przed startem rozgrywek było tylko takie ciche marzenie, że do tej "czwórki" może uda się wskoczyć.Trudno określić, czy play-offy przegrali już przed wyjazdem do Ostrowa. Bardzo mało prawdopodobne było zwycięstwo Polonii. Nie wiem skąd wzięły się przypuszczenia, że Szwed Berntzon będzie kiepski, bo do tej pory jeździł słabo. Dla mnie to nieporozumienie. Ten facet jeździ w Grand Prix. Już same występy w cyklu sprawiają, że jego poziom wzrósł - jeździ więcej niż miało to miejsce w pierwszej części sezonu, przede wszystkim ma lepiej dopasowany sprzęt. Gapiński i Walasek z kolei zawsze potrafią na swoim torze dorzucić w granicach 10 punktów. Nawet z kimś z PGE Ekstraligi uzbieraliby te 8-10 "oczek". Dodajmy jeszcze Klindta, który nie ma najlepszego sezonu, ale trzeba było się liczyć z tym, że odpali i pojedzie. Ma swoje ambicje. Od jakiegoś czasu mówi, że przepis o U24 zabrał mu miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej i być może to prawda. Czasami mogło się wydawać, że atmosfera w drużynie jest daleka od idealnej. W meczu w Łodzi Wadim Tarasienko uciekał do przodu i nie pomógł juniorowi Wiktorowi Przyjemskiemu. Później coś mówił, że nie będzie się bawił z juniorem. Jak jest możliwość pomocy koledze, to należy pomagać. Nie chodzi już o holowanie, tylko o zostawienie miejsca. W żadnym wypadku nie można patrzeć tylko i wyłącznie na czubek swojego nosa. Czyli jak wygram, to jest dobrze, a jak nie, wtedy ktoś inny zawinił. Od razu przypomina się sytuacja z Nikodemem Bartochem. Takie historie miały wpływ na brak play-offów. Przy jeździe na "dzikusa" trudno o sukces. A kontuzje? Wypożyczono Jeleniewskiego oraz Jewgienija Sajdullina, który rzeczywiście odpalił ni z gruszki ni z pietruszki. Nikt się nie spodziewał, że będzie w stanie zrobić dobry wynik. W Rybniku pojechał naprawdę na bardzo satysfakcjonującym poziomie. Najbardziej zapewne cieszą się torunianie, bo to wciąż ich zawodnik. Nadzieją na lepsze jutro jest Wiktor Przyjemski. Jego kontrakt kończy się za rok, więc jeśli ma zostać na dłużej, to Abramczyk Polonia musi awansować. Innej opcji raczej nie ma. Trzeba się cieszyć, że trafił się taki młodzieżowiec. Przyjemski jedzie i robi punkty, to tylko wartość dodana. Wypadałoby jednak znaleźć drugiego juniora, który dowoziłby przynajmniej te 2-3 punkty. Wtedy byłby już całkiem niezły zespół, nawet jeśli cała reszta jechałaby całkowicie indywidualnie. Absolutnie nie krzyczałbym, że Polonia będzie mocna, bo jest mocny Przyjemski. Wszystkich zaskoczył. Dawno nie było chłopaka, który tak zasuwał tuż po ukończeniu 16. roku życia. Nie można jednak wywierać na nim presji i zakładać, że będzie robił po 10 czy 12 "oczek". Chłopakowi mogą przytrafiać się mecze, kiedy przywiezie 0 i to nie będzie nic nienaturalnego, tylko normalna droga rozwoju.