Krystian Pieszczek to wciąż dość młody i utalentowany zawodnik, który wedle wszelkiego prawdopodobieństwa nie pokazał jeszcze pełni swoich umiejętności. Obecny sezon jest dla niego kiepski. Ma średnią zaledwie 1,511, tylko trzy razy zdobywał dwucyfrówki - 11 punktów Tarnowie, 10 u siebie z Abramczyk Polonią oraz 11+1 z Arged Malesą. Pozostałe mecze były średnie lub słabe. Zdarzały się i katastrofalne - zaledwie jeden punkt w Łodzi. W ostatnich czterech spotkaniach przywiózł raptem 18 punktów, czyli średnio 4,5 na mecz. To daje do myślenia i wzbudza wątpliwości w kontekście jego nominacji do startu w SEC, gdzie obsada będzie znacznie silniejsza niż większość z jego ligowych rywali. Może mu oczywiście pomóc domowy tor, ale na zawody indywidualne nawierzchnia zazwyczaj jest inna niż na lidze. Jest wielu zawodników, którzy mogliby pojechać w tym turnieju zamiast Pieszczka. Kibice dopytują np. o Wiktora Kułakowa, także żużlowca z Wybrzeża. Prezentuje się on świetnie, a w konfrontacji z najlepszymi mógłby sporo zdziałać. Dziką kartę można było dać także Jakubowi Miśkowiakowi czy Wiktorowi Lampartowi, którzy dobrze jadą w PGE Ekstralidze. Wiele wskazuje na to, że taka nagroda dla Pieszczka nie spowoduje, że nagle mnóstwo gdańskich kibiców ruszy na stadion, by go dopingować. Raczej większej roli w tych zawodach nie odegra, choć oczywiście skreślać go nie można. Niegdyś w IMME także nikt na niego nie liczył, a wygrał. Był jednak wówczas zawodnikiem ekstraligowym. Znamy to z Grand Prix Zawodnicy jadący tylko ze względu na narodowość to proceder, który od wielu lat praktykuje się w zmaganiach najlepszych żużlowców świata. Pamiętamy takich zawodników, jak Mattia Carpanese, Guglielmo Franchetti, Sandor Tihanyi czy Denis Stojs. ich występy wiązały się z organizacją turniejów w Krsko czy Lonigo. Żaden nigdy nie wniósł do cyklu niczego ciekawego, choć w tamtym czasie było wielu innych żużlowców, mogących z powodzeniem jednorazowo dołączyć do najlepszych na świecie. Wybrano jednak gospodarzy, bo teoretycznie mogło to zwiększyć ilość kibiców na trybunach. Czy zwiększyło, trudno powiedzieć. Poziomu sportowego na pewno nie podniosło. Co ciekawe, sytuacje z nieprzyznaniem dzikiej karty miejscowemu, a nawet nie Polakowi, zdarzały się podczas polskich rund GP. Zamiast któregoś z biało-czerwonych pojechał np. Lee Richardson lub Darcy Ward. Oczywiście obaj ci zawodnicy w swoim czasie prezentowali klasę światową, ale jednak ich nominacje wzbudziły duży niesmak. Skoro można było zrobić to w Polsce, przy tak wielu klasowych żużlowcach, to dlaczego na siłę przyznaje się dzikie karty dla amatorów z Węgier czy Słowenii. Ostatecznie zarówno Ward, jak i Richardson spisali się dobrze, więc o sprawie zapomniano. Te przykłady pokazały jednak, że dla chcącego nic trudnego. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj!Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji!