Dariusz Ostafiński, Interia: GKM zremisował z Apatorem, ale zanim zapytamy o szanse na utrzymanie, to proszę powiedzieć, co z Nickim Pedersenem? Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz: Nicki w nocy wypisał się ze szpitala. Musi teraz dużo odpoczywać, wkrótce dojdzie do siebie. Nie ma żadnych złamań, jest jedynie poobijany, ale to chyba normalne po takiej kraksie, jaką miał. Wyglądało to strasznie. Zawodnik stracił przytomność, na krótką chwilę wyłączyło się mu światło. Na szczęście już jest dobrze, można powiedzieć, że skończyło się na strachu. Wypadek Pedersena z Jackiem Holderem ustawił to spotkanie. Jestem przekonany, że z Pedersenem wygralibyśmy to spotkanie. Zwłaszcza że świetnie pojechał Norbert Krakowiak. Mając lidera i tak mocne rezerwy na pewno byśmy zgarnęli te dwa punkty. Wypadek miał zresztą także inne konsekwencje. Nie tylko musieliśmy jechać bez lidera, ale i siadło morale. Bjerre nie był tym samym Bjerre, co przed wypadkiem. Myśli pan, że taki doświadczony zawodnik się wystraszył? Moim zdaniem odcisnęło to na nim piętno. Ta kraksa miała jednak prawo przerazić nawet największego twardziela. Jakby nie spojrzeć po wypadku Pedersena straciliśmy także drugiego lidera, który był na torze jedynie ciałem. Na szczęście cała reszta pojechała na miarę swoich możliwości i dalej jesteśmy w grze. Ta cala reszta, o której pan mówi, dotąd zawodziła, ale teraz uratowała wam wynik. Zgoda. Zawodnicy stanęli na wysokości zadania. Po wielkim wstrząsie pokazali charakter. Trochę jednak zabrakło do wygranej i mamy trzeci zremisowany mecz na swoim torze. Ja nie pamiętam, kiedy jakaś drużyna zaliczyła trzy remisy u siebie. Czy tacy zawodnicy, jak Kasprzak, Pawlicki czy Krakowiak wygrali kontrakty z GKM-em na przyszły sezon? Na razie mówmy o tym sezonie, bo on nie jest dla nas stracony. Wygrana z Włókniarzem daje nam szansę na utrzymanie i do tego musimy dążyć. Tylko, jak tu wygrać, skoro jedyne zwycięstwo GKM zawdzięcza pechowi Sparty i błędom taktycznym jej trenera. Limit pecha kiedyś musi zostać wyczerpany. Trzy razy nie wyszło, to może uda się teraz. W tym meczu ze Spartą, o którym pan wspomniał, mieliśmy szczęście. Może ono do nas wróci. We wtorek remis uratował wam Kasprzak. Obudził się w odpowiednim momencie. On się budzi od dłuższego czasu. Obdarzyliśmy do dużym zaufaniem, ale długo nie mógł przenieść tego na tor. Na szczęście zaczął się powolutku odbudowywać. Najpierw były dobre występy w Szwecji, potem czwarte miejsce w finale IMP, teraz bardzo dobry występ w meczu z Apatorem. Liczę, że jak ruszy Grand Prix, to on jeszcze bardziej się wzmocni. Liczymy na to. Ważne, że Kasprzak najgorsze ma za sobą. Teraz naszym zmartwieniem jest jedynie kontuzja i operacja Zielińskiego. Złamał rękę z przemieszczeniem, czeka na operację, lekarze mają mu włożyć drut. Za cztery do sześciu tygodni powinien wrócić. Wróćmy jeszcze do Kasprzaka. Co takiego się stało, że on tak się zmienił? Krzysiek pozmieniał wszystko, żeby wrócić do świetności. Przerobił silniki różnych tunerów. Ostatnio korzysta ze sprzętu Flemminga Graversena. Widać, że mu to służy.