Od pewnego czasu Flemming Graversen jest bardzo zajęty. Dla topowych klientów zawsze znajdzie czas, ale ci z niższej półki muszą się uzbroić w cierpliwość. Powód? Duńczyk pracuje nad nową głowicą do silnika. Holta musiał zmienić serwisanta Niektórzy zawodnicy będący klientami Graversena czekają po dwa, trzy tygodnie na serwis sprzętu. Taki Rune Holta uzyskał nawet zgodę Graversena na to, żeby jego silniki serwisować u Jacka Filipa. Mechanik ma w tej chwili ważniejsze sprawy na głowie, więc sprzedaje Holcie części, a ten jedzie z nimi do Filipa. Graversen od jakiegoś czasu pracuje nad swoim silnikiem. W zimie było o tym głośno, bo GM zarzucił mu plagiat. Duńczyk miał niemal w 100 procentach skopiować jednostkę napędową włoskiej fabryki i ogłosić, że to jego nowe dzieło. Wciąż trwają jakieś rozmowy na linii GM - Graversen. Strony spotkały się w Pradze na Grand Prix. Ponoć rozmowa była bardzo gorąca. Na szczęście były osoby trzecie, które chłodziły atmosferę. Tę sprawę najpewniej będzie musiał rozstrzygać sąd. Madsen i Pawlicki już mają przebłyski Wróćmy jednak do spraw związanych z tuningiem i głowicą. Jeśli wszystko zakończy się pomyślnie, to Graversen może stać się znowu numerem 1. Już raz nim był. W 2017 Jason Doyle zdobył złoto, używając jego sprzętu. W 2019 Leon Madsen został z kolei wicemistrzem świata. Na początku tego sezonu panowie wzięli ze sobą krótki rozbrat, ale Leon znów jest z Graversenem i spisuje się całkiem nieźle. Także Piotr Pawlicki ma przebłyski, korzystając ze sprzętu Duńczyka. Można domniemywać, że jak tylko Graversen dopieści głowicę, to Madsen czy Pawlicki będą w stanie regularnie konkurować z najlepszymi. To już nie będą pojedyncze zrywy, ale ostra walka o każdy punkt na torze.