- Czułem się w Malilli dobrze i zawsze oddawałam Dackarnie całe swoje serce. Wiem, że klub nigdy mnie nie opuścił i zawsze mogłem na nich liczyć. Teraz postanowiłem zrobić nowy krok i zmienić klub w Szwecji - pisze Patryk Dudek na Facebooku. Zmiana klubu może mieć związek z sytuacją z klubie. - Dackarna, podobnie jak Vetlenda, nie mają tylu pieniędzy co wcześniej - mówi nam Zdzisław Kolsut, polski menedżer działający na szwedzkim rynku. - Kiedyś najlepsi zawodnicy zarabiali tam 60 tysięcy koron za mecz, teraz mogą mieć najwyżej połowę tego. I to tylko, jeśli będzie publika na trybunach, bo to nie jest pewne. Zasadniczo rozpoczęło się szukanie oszczędności. Z Vetlandą pożegnał się jej menedżer Wirebrand, z Dackarny odchodzi Dudek, a to na pewno nie koniec zmian. Kondycja finansowa szwedzkich klubów podupada z każdym rokiem. Zarobki na poziomie 30 tysięcy złotych na mecz (to trochę więcej niż wspomniane 60 tysięcy koron), należą do przeszłości. Już rok temu mistrz świata Bartosz Zmarzlik pojechał dwa mecze w szwedzkiej Vetlandzie za 30 tysięcy koron każdy. W sumie zarobił niecałe 30 tysięcy złotych. Zmarzlikowi nie chodziło jednak o kasę, ale o to, żeby pojeździć, wypróbować sprzęt. W Polsce za jeden mecz z kompletem 15 punktów taki Zmarzlik dostanie 120 tysięcy złotych. Meczowa gaża w polskiej PGE Ekstralidze każdego dobrego zawodnika to średnio 6000 złotych za punkt, czyli 90 tysięcy za mecz z kompletem. Nie wiadomo jeszcze, gdzie Dudek będzie jeździł po zmianie, ale zdaniem Kolsuta trudnio będzie mu znaleźć dobrze płacących klubów, bo koronawirus doszczętnie zrujnował budżety szwedzkich drużyn. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!