Drabik ma nieco pretensji do działaczy Betard Sparty Wrocław za karę, którą musiał ponieść za przyjęcie zaordynowanej przez klubowego lekarza witaminowej wlewki, w objętości pięć razy większej niż dopuszczalna norma. Tym samym praktycznie przesądzone jest, iż będzie chciał zmienić otoczenie. Chce go większość klubów PGE Ekstraligi, co tylko może wywindować cenę za jego usługi. Oferują mu miliony! Młody Polak, mogący startować jeszcze sezon na pozycji do lat 24, to prawdziwy skarb dla działaczy. Mówi się, że 23-latek będzie mógł liczyć na kontrakt na poziomie największych gwiazd. Za sam podpis może zgarnąć nawet 2 mln złotych, a do tego jeszcze grubo ponad milion będzie miał do podniesienia z toru. Najbliżej pozyskania zawodnika urodzonego w Częstochowie jest ponoć eWinner Apator Toruń. W środowisku mówi się nawet, że wstępne porozumienie zostało już nawet zawarte, a Drabik miałby zastąpić w składzie torunian Adriana Miedzińskiego. Drużyna z Drabikiem, Pawłem Przedpełskim, Robertem Lambertem i Jackiem Holderem w składzie. Wsparta jeszcze jednym zagranicznym liderem (mówi się o Emilu Sjafutdinowie) z automatu stałaby się w sezonie 2022 jednym z kandydatów do ligowych medali. Pytanie tylko jakiego Drabika na torze zobaczymy? Inni wracali głodni Można mnożyć przykłady z przeszłości gdy żużlowcy po zawieszeniach wracali głodni jazdy i żadni sukcesów. Patryk Dudek po tym jak został zdyskwalifikowany za wykrycie w jego organizmie metyloheksanaminy poprawił średnią z 2,043 pkt/bieg w sezonie 2014, do 2,222 w 2015 roku. Darcy Ward, zawieszony w 2014 roku na 10 miesięcy za wykrycie w jego organizmie alkoholu przed Grand Prix Łotwy w Daugavpils, wrócił na tor w kolejnym sezonie w barwach Falubazu Zielona Góra i "fruwał" jeszcze skuteczniej niż w zespole z Torunia. Progres też zaliczył Grigorij Łaguta. W 2017 roku w barwach ROW-u Rybnik miał średnią 2,063 pkt/bieg, a gdy prawie dwa lata później powrócił na tor po zawieszeniu za stosowanie meldonium, to w barwach Motoru Lublin wyjeździł średnią 2,167 pkt/bieg. Całą wymienioną trójkę łączyło jedno. Ich sportowe kariery zostały nagle przerwane i podczas zawieszenia odliczali dni do powrotu na tor. Drabik zaś w zeszłym sezonie stracił chęć do startów chociaż jego sprawa wciąż nie była jeszcze rozstrzygnięta i mógł startować. Miał już dość żużla Zachwycający jako młodzieżowiec zawodnik, w pierwszym sezonie startów jako senior był ledwie przeciętny. Miał 29. średnią w lidze, na poziomie jedynie 1,597 pkt/bieg. Gdy zaś Betard Sparta Wrocław najbardziej go potrzebowała, to po prostu przestał jeździć. Podczas przedostatniego meczu fazy zasadniczej w Grudziądzu, odjechał ledwie dwa biegi, po czym wykrzyczał sztabowi szkoleniowemu, że ma dość żużla i zamknął się w busie. W ostatnim spotkaniu sezonu zasadniczego w Rybniku i w całych play-offach wrocławianie musieli już radzić sobie bez niego. Dla działaczy, którzy zdecydują się podpisać kontrakt z Drabikiem kluczowe zatem będzie to, w jakiej formie psychicznej powróci były reprezentant Polski. Tych, którzy chcą zaryzykować, z torunianami na czele, nie brakuje. Wszyscy muszą mieć jednak świadomość, że kluczowe będzie nastawienie młodego zawodnika do sportu. Jeśli wróci w takim nastawieniu psychicznym jak w 2020 roku, jeśli nie dostanie odpowiedniego wsparcia od klubu i nie będzie miał chęci z niego skorzystać, to wielkie miliony wydane na niego, mogą się okazać wyrzuconymi w błoto.