Kamil Hynek, Interia: Jak to się stało, że zawalczysz na zaplanowanej na trzynastego lutego pożegnalnej gali Marcina Najmana? Dominik Tyman, wychowanek ROW-u Rybnik: Kiedy przeczytałem informację, że pan Najman organizuje pojedynek żużlowców na swojej gali, od razu do niego napisałem. Ale w kolejce przede mną był Kamil Wieczorek. On się jednak wycofał. Doszedł do wniosku, że nie będzie się w stanie w dwa tygodnie odpowiednio przygotować. Wtedy polecił mnie, a ja się bez wahania zgodziłem. Twoja najmocniejsza strona? Zdecydowanie parter. Ćwiczę go namiętnie, dlatego będę dążył do tego, aby szybko uciec ze stójki. Z tym, że nic za wszelką cenę, jak zajdzie potrzeba, to i na górze sobie poradzę. Napisz to wyraźnie, mój rywal - Edek Mazur nieźle się zdziwi. Jak wyglądają twoje przygotowania do pojedynku? Mam intensywne treningi po półtorej godziny dziennie. Ćwiczę ze znakomitym trenerem, który ma do mnie anielską cierpliwość. Jego siła spokoju mocno na mnie oddziałuje, co w oktagonie ma szalenie ważne znaczenie. On też wejdzie z tobą do ringu? Nie chciałbym ujawniać osoby, która stanie ze mną w narożniku. Wolałbym, aby to pozostało moją słodką tajemnicą aż do wybicia godziny zero. Gwarantuję, że będzie to miła niespodzianka dla kibiców żużla. Bardzo często zawodnicy wybierają sobie przydomki ringowe. Ty już wiesz pod jakim pseudonimem wystąpisz za tydzień? Nie zastanawiałem się nad tym. Tak na szybko wpadł mi do głowy pomysł, żeby może drogą głosowania w mediach społecznościowych fani coś wymyślili i wezmę ten, który po selekcji przypadnie mi najbardziej do gustu. Utwór, który będzie rozbrzmiewał przy twoim przejściu z szatni do ringu już masz? Wyjdę na salę w klimacie rapu. Niesamowicie nakręca i pobudza mnie kawałek Kacpra HTA - Tommy Gun. Można sprawdzić na youtubie. Dwa tygodnie to wystarczający okres, żeby pokonać Edwarda Mazura, nazywanego przez Marcina Najmana Kubą Rozpruwaczem? Wysłałem niedawno panu Marcinowi wiadomość. Zawarłem w niej, że nie musi się obawiać o moją dyspozycję, ponieważ do konfrontacji z Mazurem przystąpię w szczytowej formie. Będę przygotowany niczym mistrz mieszanych sztuk walki Uri Boyka Nastawiasz się na łatwe zwycięstwo? Każdego rywala trzeba szanować, ale Edek jest już zawodnikiem starszej daty, ma dwadzieścia siedem lat, a przecież to podobno w młodości siła! Mazur rzucił między wierszami, że raczej nie będzie pan wymagającym przeciwnikiem. (śmiech) Oj Edziu, Edziu, zejdź chłopie na ziemię. Rozmawiałeś z rodzicami? Jak oni w ogóle podchodzą do twojego występu na gali? Miałem małą pogadankę z mamą. Nie kręciła co prawda nosem, ale ogłosiła mi, żebym nie narobił obciachu. Uprzedzając twoje kolejne pytanie, nie miałbym problemów z uzyskaniem zgody walkę, gdyby zaszła taka potrzeba. No właśnie możesz mówić o ogromnym szczęściu, bo niedługo przed galą kończysz osiemnaście lat. W pełnoletność wchodzę w poniedziałek, ósmego litego więc uciekłem spod topora. W sobotę szóstego wyprawiam za to urodziny. I dokładnie tydzień przed starciem zamierzam już świętować moją efektowna wygraną nad Mazurem. Jesteś zadowolony z gaży za walkę? Na co ją przeznaczysz? Proszę pamiętać, że MMA jest zaledwie odskocznią od tego, czemu się poświęcam w pierwszej kolejności. Moim priorytetem jest jazda na żużlu. Znaczną część kwoty, którą podniosę z maty chcę zainwestować w sprzęt i swój rozwój. Bardzo pomógł mi Mikkel Michelsen za co mu serdecznie z tego miejsca dziękuję. Chociaż jeśli zwyciężę, a nie biorę innej opcji pod uwagę pewnie apetyt będzie rósł w miarę jedzenia. O ile klub, w którym będę startował by na to pozwolił, spróbowałbym połączyć świat speedwaya i MMA. Np. żużel na wiosnę i w lecie, a oktagon w zimie. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź