Przez lata był w cieniu Maksyma Drabika i Bartosza Smektały. To od nich oczekiwano w przyszłości sukcesów na arenie międzynarodowej. Teraz to on gra pierwsze skrzypce. Przerósł swoich rok starszych kolegów o dwie głowy. Wyszedł z własnej strefy komfortu. Dzięki temu stał się jednym z najlepszych w kraju Transfer Dominika Kubery do Platinum Motoru Lublin był najlepszym możliwym wyborem. Tam mu zaufano i postanowiono wycisnąć z jego potencjału wszystko, co się da. Tak oto od dwóch lat stanowi o sile lubelskiego zespołu. Stał się czołowym zawodnikiem najlepszej ligi świata. Półtora roku temu był głównym rywalem Bartosza Zmarzlika do tytułu mistrza Polski. Kubera w tym roku skończy 25 lat, a więc nie będzie już zawodnikiem do lat 24. Od tego sezonu nie będzie miał nad sobą tzw. parasola ochronnego, który miał właśnie za zadanie pomagać młodym seniorom. Kubera wykorzystał to w stu procentach i dziś może się równać z najlepszymi. Czeka go weryfikacja w Grand Prix. To może być największą trudnością Poza tym czeka go debiut, jako stały uczestnik Grand Prix. Nowy promotor cyklu wręczył mu stałą dziką kartę. Niektórzy uważają, że o rok za późno, że to właśnie w 2022 roku najbardziej zasłużył, aby w 2023 wystartować w mistrzostwach świata. Ci jednak z pewnością mieli na uwadze jego uraz kręgosłupa, który pozbawił go w zeszłym sezonie startu na PGE Narodowym oraz w eliminacjach do IMŚ. Mimo wszystko teraz jego doświadczenie jest jeszcze większe. Wiedza zaczerpnięta od Zmarzlika również będzie miała znaczenie. Teraz jednak będzie skazany sam na siebie. To będzie dla niego wielka lekcja żużla. Eksperci uważają, że poziom cyklu spadł, co może działać na korzyść Kubery. Największą trudnością mogą być tory czasowe. Na nich w końcu nie ma praktycznie żadnego doświadczenia. Jeśli chodzi o zawody, to jest ono całkowicie zerowe.